Choć może zabrzmi to dziwacznie, to żeby uniknąć przeszywających chłodów panujących obecnie w Polsce, warto wybrać się na Islandię. Ten, kto myśli, że jest tam teraz znacznie zimniej niż u nas, jest w dużym błędzie.
Ostatnio można było się tam poczuć, jakby panowało lato. To zasługa temperatury, która w miejscowości Ólafsfjörður sięgnęła aż 23 stopni. Co bardziej niezwykłe, po pierwsze stało się to w środku nocy, a po drugie wioska ta położona jest na północnym wybrzeżu wyspy, blisko koła polarnego.
Od razu wyjaśniamy, że termometr na miejscowej stacji meteorologicznej wcale nie uległ uszkodzeniu. Temperatura poszybowała do wartości zwykle notowanych na Islandii w lipcu czy sierpniu za sprawą napływu bardzo łagodnej masy powietrza podzwrotnikowego aż znad Karaibów.
Podobnie jak podczas wiatru halnego
Ólafsfjörður położony jest w specyficznym miejscu, u stóp gór, dzięki którym panuje tam mikroklimat. Gdy wieje z południa powietrze unosi się nad szczytami, skrapla się i opada w kierunku miejscowości, jednocześnie osuszając się i ogrzewając.
To typowe zachowanie wiatru fenowego, który w Polsce znany jest pod nazwą wiatru halnego. Potrafi on nawet w środku zimy podnieść temperaturę na południowych krańcach naszego kraju nawet do 20 stopni w cieniu.
Źródło: TwojaPogoda.pl / vedur.is