FacebookTwitterYouTubeIstagramRSS

Polscy polarnicy pożegnali Słońce. Przed nimi 104 dni ciemności

Nadszedł ten dzień. Polscy polarnicy po raz ostatni zachwycali się zachodzącym Słońcem. Następnym razem ujrzą je dopiero w lutym. Przed nimi wiele tygodni całkowitych ciemności, z potężnymi zawiejami śnieżnymi i tęgimi mrozami.

Zachód Słońca. Fot. Pixabay.
Zachód Słońca. Fot. Pixabay.

Polacy w Arktyce? Oczywiście, i to od 1957 roku nasi rodacy stale zamieszkują we fiordzie Hornsund na wyspie Spitsbergen Zachodni, w archipelagu Svalbard, w arktycznej części Norwegii.

O każdej porze roku mierzą się ze skrajnościami pogody. W trakcie nocy polarnej całymi tygodniami panują całkowite ciemności, temperatura spada nawet do minus 35 stopni, wiatr wieje z siłą huraganu, a przy tym występują potężne śnieżyce.

Huraganowe wiatry i tęgie mrozy

Ten najbardziej niesprzyjający okres właśnie się rozpoczął. W minioną środę (30.10) po raz pierwszy nad fiordem Hornsund nie wzeszło Słońce. Przez następne 104 dni, czyli aż do 11 lutego, polscy polarnicy będą musieli oczekiwać na ponowne ujrzenie promieni słonecznych.

Ostatni zachód Słońca na Polskiej Stacji Polarnej Hornsund. Fot. Facebook / Piotr Ostrowski / Polish Polar Station Hornsund.

Pierwsze doby nocy polarnej przyniosły bezchmurne niebo, ale przy całodobowym mrozie. W najzimniejszym momencie temperatura spadła do minus 8 stopni. Najbliższe dni zapowiadają się pod znakiem nasilającego się mrozu, ale też przelotnych opadów śniegu.

We wtorek (5.11) będzie nawet 12 stopni poniżej zera. Później mróz zelżeje za sprawą obfitszych opadów śniegu. Na chwilę pojawi się nawet niewielka odwilż. Od końca przyszłego tygodnia aura ustabilizuje się. Będą przejaśnienia z niewielkim mrozem.

Polska Stacja Polarna we fiordzie Hornsund. Fot. Facebook / Polish Polar Station Hornsund.

Polarnikom najbardziej będzie dokuczać porywisty wiatr i całodobowe ciemności. Takie warunki nie są niczym niezwykłym, wręcz normą. W środku zimy bywa jeszcze gorzej, o czym opowiedział nam polarnik Marek Szymocha, który w Hornsundzie kilkukrotnie zimował.

Porywy wiatru dochodzą nawet do 110-145 km/h. Przy takich podmuchach i temperaturze minus 25-30 stopni, odczuwalna temperatura oscyluje gdzieś wokół minus 70 stopni. Nie można wtedy wyjść na zewnątrz bazy bez maski na twarzy, ponieważ można w takich warunkach twarz stracić. Podczas ekstremalnych wiatrów unikamy wychodzenia z bazy i prace terenowe staramy się planować w oparciu o bardziej sprzyjające prognozy pogody. Pogoda na Spitsbergenie jest wyjątkowo zmienna i wyruszając w teren zawsze musimy być przygotowani na najgorsze warunki - powiedział serwisowi TwojaPogoda.pl polarnik Marek Szymocha.

W długie polarne noce polscy naukowcy mogą polepszać sobie samopoczucie fantastycznymi spektaklami na niebie. To oczywiście tańcujące różnokolorowe zorze polarne, które potrafią zaprzeć dech w piersi. Można je podziwiać zarówno ze stacji przez okna, jak i na zewnątrz, obowiązkowo z kubkiem gorącej herbaty.

Najcieplejszy dzień w dziejach pomiarów

Stacja meteorologiczna w Hornsundzie pracuje w sieci stacji norweskich i zarejestrowana jest w Światowej Organizacji Meteorologicznej (WMO). Jest ważnym punktem pomiarowym dla służby pogody, ponieważ Spitsbergen znajduje się w zasięgu frontu arktycznego, w miejscu formowania się m.in. układów niżowych.

Stacja wykonuje także pomiary na żądanie norweskiej służby ruchu lotniczego dla potrzeb osłony meteorologicznej lotów wykonywanych w rejonie Svalbardu. Dane meteorologiczne są także wykorzystywane do poznania klimatu okolicy stacji.

Arktyka jest najszybciej ocieplającym się regionem na naszej planecie. Efekty tego zjawiska doświadczają również polscy polarnicy. 25 lipca 2020 roku temperatura sięgnęła 16,5 stopnia. Nigdy wcześniej nie było tam aż tak ciepło. Z kolei największy mróz panował 16 stycznia 1981 roku, kiedy odnotowano minus 35,9 stopnia.

Źródło: TwojaPogoda.pl / Polska Stacja Polarna Hornsund.

prognoza polsat news