Wyjątkowo rzadkie warunki sprzyjają ekstremom pogodowym
Dramatyczne wydarzenia z 23 lipca 2009 roku to efekt zmieszania się nad Polską upalnej masy powietrza zwrotnikowego z prądem strumieniowym znad Europy Środkowej. Ta mieszanina spotkała się z kształtującym wtedy pogodę niżem napływającym ze Szkocji i zatoką niskiego ciśnienia z zachodu.
Pomiary wykonane o godzinie 14:00 biły na alarm. Już o 17:00 na północnym zachodzie od Pragi zaczęły bardzo szybko rozwijać się burze. O godzinie 18:00 szkwał rozciągający się na 400 kilometrów wkroczył do Polski.
Niektóre fragmenty burzy zaczęły przybierać postać bow echo - duży, liniowy układ konwekcyjny wygiął się w łuk. W takim wypadku w centrum krzywizny występują niszczące porywy wiatru. Natomiast w szczytowym, północnym fragmencie łuku często rozwijają się tornada z trąbami powietrznymi.
Wyrwane drzewa i przypadki śmiertelne
Wspomniane bow echo przeszło m.in. przez Legnicę. Porywy wiatru osiągały prędkość 130 kilometrów na godzinę. Wyrywał drzewa z korzeniami, zrywał dachy domów, przygniatał porwanymi przedmiotami ludzi, którzy nie zdążyli się w porę schronić.
Późniejsze analizy wykazały, że nawałnicę tę można zakwalifikować wedle kryteriów Storm Prediction Center z USA do kategorii derecho:
● ścieżka zniszczeń ma minimum 460 kilometrów
● porywy wiatru osiągają prędkość minimum 26 metrów na sekundę
● w minimum 3 punktach oddalonych od siebie o nie mniej niż 74 kilometry wiatr osiąga porywy co najmniej 33 metry na sekundę
● wiatr powoduje zniszczenia stopnia F1 w skali Fujity
● przerwy między raportami o wietrze trwają nie dłużej niż 3 godziny.
Burza i szkwałowe wiatry musiały się skończyć tragedią
„Było widać ścianę, która się przesuwa. Nie chmurę, tylko ścianę, która zmiotła wszystko z powierzchni” - tak na fanpage Polscy Łowcy Burz wspominają nawałnicę mieszkańcy z Bydgoszczy czy Legnicy. Przetaczającej się burzy towarzyszył wiatr szkwałowy, osiągający w porywach prędkość 130 kilometrów na godzinę.
Najbardziej ucierpiało województwo dolnośląskie oraz południe województwa wielkopolskiego. Zginęło 8 osób przygniecionych przez drzewa, metalowe bramy czy inne przedmioty porwane przez wichurę i miotane w przestrzeń. Ponad 80 osób zostało rannych przez szkło wybitych szyb czy oderwane gałęzie.
Nawałnica, przechodząc przez Polskę, nie zatrzymywała się w miejscu na długo. Jej niszczycielskie oddziaływanie trwało raptem 10 minut w poszczególnych lokalizacjach. Tyle wystarczyło, aby wielu ludziom odebrać życie, zdrowie i dobytek. Żywioł nie oszczędził też przyrody. W Parku Miejskim w Legnicy ponad 2,5 tysiąca drzew zostało powalonych lub połamanych.
Ta tragedia jest wciąż żywa w pamięci ofiar. A obawy nie zgasną, ponieważ zmiany klimatyczne rodzą większy potencjał podobnych, ekstremalnych zjawisk. Należy jednak zaznaczyć, że taki układ mas powietrza jak w 2009 roku był i nadal będzie rzadkością w szerokości geograficznej, w której znajduje się Polska.
Źródło: lowcyburz.pl / TwojaPogoda.pl.