Rzeka Augustówka przepływająca przez Łódź nagle zmieniła barwę na krwistą. Okoliczni mieszkańcy nie mogli uwierzyć w to, co zobaczyli, zwłaszcza mając świeżo w pamięci skażenie Odry i całą sytuację z tą związaną.
Niektórzy obawiali się najgorszego, spełnienia się wersetów Apokalipsy Św. Jana o rzekach krwi i rozpoczynającym się końcu świata. Jednak tym razem nie był to zwiastun czasów ostatecznych, lecz wynik działalności pewnej firmy.
Łódzki Zakład Wodociągów i Kanalizacji szybko zlokalizował źródło zanieczyszczeń. Wykrył kanał deszczowy, którym zrzucano ścieki, a jego pracownicy udali się na teren zakładu, z terenu którego mogło dojść do odprowadzenia zanieczyszczeń.
Próbkę czerwonej wody oddano do analizy. Pojawiły się przypuszczenia, że do rzeki spuszczono przeterminowane barwniki spożywcze, w tym barwiący na czerwono koncentrat z czarnej marchwi lub koszenila, a na żółto żółcień chinolinowa.
Zapewne osoby, które dopuściły się tego procederu myślały, że barwniki wylewane do studzienki popłyną do kanalizacji i dalej do zakładu oczyszczania wody, jednak zamiast tam, trafiły prosto do rzeki.
Źródło: TwojaPogoda.pl / ZWIK.