Polak ze wschodu nie zrozumie swojego sąsiada z zachodu, bo jeden skarży się na przeszywający chód i nieustanne deszcze powodujące podtopienia, a ten drugi na suszę i męczący upał. Tym podziałom w pogodzie winny jest front atmosferyczny.
Ciągnie się on od Skandynawii, dzieląc Polskę w połowie, i sięga aż po Bałkany. Po jego wschodniej stronie od dłuższego czasu zalega gorąca i upalna masa zwrotnikowa, zaś po zachodniej stronie spływa chłodne, rześkie powietrze polarno-morskie.

Stąd też między zachodnimi i wschodnimi województwami mamy olbrzymią różnicę w temperaturze. W tym samym czasie, gdy na deszczowym Dolnym Śląsku termometry pokazywały w poniedziałek (22.08) zaledwie 14 stopni, to na pogodnym Podkarpaciu było aż 30 stopni w cieniu.
We wtorek (23.08) kontrast termiczny będzie jeszcze większy. W najcieplejszym momencie dnia na Dolnym Śląsku odnotujemy tylko 15 stopni, a na Mazowszu, Mazurach i Podlasiu nawet 32 stopnie. W środę (24.08) różnica zmniejszy się, ale nadal może sięgać kilkunastu stopni.

Przy 15 stopniach, pełnym zachmurzeniu, opadach deszczu i silniejszym wietrze mieszkańcy zachodnich regionów trzęsą się z zimna, choć wielu cieszy się z ustąpienia męczącej parnoty. Na wschodzie nastroje są dużo gorsze, bo sauna panuje od ponad tygodnia i tyle też nie padało.
Jakby tego było mało, to na wschodzie upał nie ustąpi aż do początku przyszłego tygodnia, w tym czasie ponownie rozlewając się po niemal całym kraju. Znów odnotujemy nawet 35 stopni. Tak gorącego końca wakacji nie było od dawna.
Źródło: TwojaPogoda.pl