Mieszkańcy Śląska i Ziemi Łódzkiej wspominają 15 sierpnia kataklizm, którego byli świadkami w 2008 roku. Nad ich miejscowościami przetoczyła się najbardziej niszczycielska i zabójcza trąba powietrzna na tle wielu lat.
Tornado narodziło się nad miejscowością Zimna Wódka w województwie opolskim, następnie przecięła autostradę A4 i wędrowała na północny wschód przez miejscowości Sieroniowice, Nakło, Balcarzowice, Skały i Błotnica Strzelecka, a następnie nad obszarami leśnymi, wkraczając nad województwo śląskie.
Mówi się, że polskie trąby powietrzne nie umywają się do amerykańskich tornad. Jednak w rzeczywistości jest to te same zjawisko, a jego siła potrafi być w Polsce równie duża, jak w słynnej amerykańskiej Alei Tornad, co trąba sprzed 14 lat boleśnie nam udowodniła.
Tornado miało bowiem olbrzymią siłę. Na podstawie poczynionych szkód można szacować, że osiągało pogranicze kategorii F3 i F4, co oznacza, że prędkość wiatru w leju dochodziła miejscami nawet do 330 kilometrów na godzinę.
Szary lej miał średnicę około 500 metrów, choć przy chwilowym nasilaniu się zjawiska, osiągał nawet kilometr szerokości. Niszczył wszystko to, co stanęło mu na drodze na odcinku około 20 kilometrów.
Już w pierwszych minutach szaleństwa żywiołu uszkodzonych zostało około 200 budynków. Podczas przejścia trąby nad autostradą A4 kierowcy nie mogli uwierzyć w to, co widzieli. Jedni zatrzymywali się, a inni na nich wpadali. W karambolu ranne zostały 4 osoby, a kolejnych 4 ludzi w okolicznych miejscowościach obróconych w gruzy.
Tornado w międzyczasie powaliło tysiące drzew w lasach, które przypominały krajobraz po bombardowaniu. Po wkroczeniu nad województwo śląskie trąba powietrzna kontynuowała dzieło zniszczenia. Pędziła w kierunku miejscowości, których mieszkańcy w najczarniejszych snach nie spodziewali się tego, co miało się za chwilę zdarzyć.
W województwie śląskim zniszczeniu uległo ponad 100 budynków, głównie w miejscowościach Kalina i Rusinowice. W obu miejscowościach zginęły 2 osoby, a 10 osób zostało rannych. Zanim jeszcze trąba dotarła w rejon Częstochowy, położyła całe połacie lasu w Parku Krajobrazowym Lasy nad Górną Liswartą.
Kolejnym na drodze trąby powietrznej było zachodnie przedmieście Częstochowy i powiat częstochowski, w tym okolice Mykanowa, gdzie wiatr zerwał dachy z 200 domów i budynków gospodarczych. Zniszczeniu uległy słupy i linie energetyczne.
Trąba powietrzna widoczna była przez osoby podróżujące drogą krajową nr 1 z Częstochowy do Łodzi. Słup wirującego powietrza w okolicach miejscowości Łęg zepchnął z drogi autokar, którym podróżował Zespół Pieśni i Tańca "Śląsk". Rannych zostało 15 osób.
Później lej podniósł się, ale nie można wykluczyć, że na niektórych odcinkach wędrówki superkomórki burzowej, kilkukrotnie opadał ponownie sięgając ziemi. W województwie łódzkim największe zniszczenia notowane były w okolicach Radomska, Chrzanowic i Bloku Dobryszyckiego, gdzie uszkodzonych było 120 budynków.
Natomiast w rejonie Gorzkowic i Starej Wsi wiatr uszkodził 250 budynków. W Łodzi 1 osoba zginęła porażona prądem z zerwanej linii energetycznej. Łącznie tego dnia w wyniku burz zginęły 4 osoby, a 34 zostały ranne.
Setna rocznica tornada, które zabiło dzieci
To było gorące popołudnie 15 sierpnia 1922 roku. Mieszkańcy Małopolski wrócili z mszy z okazji święta Matki Boskiej Zielnej. Zjedli obiad i udali się na popołudniowy spoczynek. Dzieci biegały po podwórku i beztrosko się bawiły. Nagle zza horyzontu nadciągnęły granatowe chmury.
Zaczęło grzmieć, ulewnie padać i zerwał się gwałtowny wicher. Oczom ludności zamieszkującej pas od Olkusza przez Miechów po Jędrzejów (dzisiejsze pogranicze woj. małopolskiego, śląskiego i świętokrzyskiego) ukazał się szary lej wydający z siebie dudnienie, niczym z przejeżdżającego pociągu.
Chwilę później trąba powietrzna zaczęła dzieło zniszczenia. Trwało to dosłownie kilka minut. Gdy wiatr ustał, mieszkańcy nie mogli znaleźć swoich dzieci, które nie zdążyły się ukryć w domu. Poszukiwania skończyły się tragedią.
Ośmioro dzieci znaleziono martwych porozrzucanych na polach. Tą straszliwą wiadomość podał „Orędownik Ostrowski” w dniu 13 września 1922 roku.
Choć była to śmiercionośna trąba powietrzna, to jednak nie jedyna, która porwała i zabiła ludzi. Z tak lakonicznej wiadomości trudno jest wywnioskować jak silne było tornado. Skoro było w stanie przewrócić wagony kolejowe, nawet jeśli były one drewniane i dużo lżejsze od dzisiejszych, to z pewnością wiatr przekraczał 150 km/h.
Tak silne porywy z łatwością były więc w stanie jednocześnie unieść grupkę dzieci i z impetem rzucić nimi o ziemię, powodując ich śmierć. Niewykluczone, że wcześniej dzieci zostały uderzone jakimś porwanym przedmiotem.
Źródło: TwojaPogoda.pl / Orędownik Ostrowski / PSP / OSP.