Od dłuższego czasu najpopularniejsze w skali światowej prognozy pogody Globalnego Systemu Prognostycznego (GFS), należącego do amerykańskiego Krajowego Urzędu do spraw Oceanów i Atmosfery (NOAA), pokazują wręcz astronomiczne temperatury dla Polski.
Nigdy wcześniej w całej ponad 20-letniej historii tego modelu nie zdarzyło się, aby przewidywał temperaturę przekraczającą 40 stopni na znacznym obszarze naszego kraju, a lokalnie nawet do 43 stopni w cieniu.
Meteorolodzy przecierają oczy ze zdziwienia. Jednak jeśli ktoś sądzi, że to jakiś błąd oprogramowania, ten się myli. Modele komputerowe wskazują na sytuację atmosferyczną, która może zaistnieć, jeśli spełnione zostaną wszystkie przewidywane czynniki.
Jednak zdarza się to bardzo rzadko, więc prawdopodobieństwo, że prognoza w 100 procentach będzie odzwierciedlać rzeczywistość, jest niewielka. Tak naprawdę należy się spodziewać niższych temperatur, jednak nadal będą one skrajnie wysokie i tym samym bardzo niebezpieczne.
Przykładowo według popularnego na naszym kontynencie modelu Europejskiego Centrum Średnioterminowych Prognoz Pogody (ECMWF) zamiast 43 stopni termometry na początku przyszłego tygodnia mogą lokalnie pokazać od 38 do 40 stopni, zaś na większym obszarze kraju spodziewamy się powyżej 35 stopni w cieniu. Znów możliwe są nowe rekordy ciepła, tym razem dla zachodniej, południowej i centralnej części kraju.
Nie można wykluczyć, że fala afrykańskiego żaru przypuści atak na 101-letni rekord ciepła, który odnotowano 29 lipca 1921 roku w Prószkowie pod Opolem, a który wynosi 40,2 stopnia. Możliwe, że któraś z automatycznych stacji IMGW ten rekord ostatecznie pobije.
Piekielnym żarem rzędu 43 stopni nie musimy się przejmować, ale przestrzegamy, że czeka nas naprawdę wielki upał, powyżej 35 stopni w cieniu, przed którym należy się chronić unikając palącego słońca, pijąc duże ilości wody i przebywając w cieniu.
Źródło: TwojaPogoda.pl