Na takie ujęcie czeka się całe życie, zwłaszcza, że nikt wcześniej tego nie dokonał. Pilot David T. Evans podczas rutynowego lotu w okolicach miejscowości Minco i Tuttle w hrabstwie Grady w amerykańskim stanie Oklahoma, ujrzał formujące się tornado, więc postanowił do niego podlecieć. Ryzykując zdrowie i życie zaczął je filmować z bliska.
Miał sporo szczęścia, ponieważ nie była to klasyczna trąba powietrzna, lecz tzw. trąba lądowa, czyli specyficzny rodzaj tornada, który nie tworzy się za sprawą mezocyklonu, a więc na superkomórce burzowej, a jedynie przy bardzo dużych kontrastach termicznych między chmurą a powierzchnią ziemi.
Trąbę tego typu łatwo rozpoznać po strukturze leja. Nie stanowi on jednej całości, lecz dzieli się na dwa, jeden smukły, wewnętrzny lej z wyraźnie zarysowanymi brzegami (niczym ogonek) u samej podstawy chmury, a drugi znacznie rozleglejszy poniżej, sięgający gruntu i unoszący materiał z powierzchni ziemi.
Przewidywalność tego zjawiska jest znikoma, bo trudno je odnaleźć na radarze dopplerowskim, za pomocą którego wszystkie tornada są identyfikowane przez systemy komputerowe. Trąba lądowa jest słabsza od tradycyjnej trąby powietrznej, ale wcale nie oznacza to, że nie powoduje szkód.
Źródło: TwojaPogoda.pl