Niż Ludwik, który wędruje nad Bałtykiem, jeszcze nad ranem w niedzielę (14.03) znajdował się nad Bornholmem, aby przed południem przemknąć nad Gotlandią i wieczorem dotrzeć nad Zatokę Fińską. W jego centrum ciśnienie spadło do 985 hPa.
Między północnymi a południowymi regionami Polski mamy spory gradient ciśnienia, ponieważ w tym czasie, gdy na wybrzeżu barometry wskazują 990 hPa, to u stóp gór nawet 1005 hPa. To wystarczy, aby gwałtownie wiało z kierunku zachodniego.
Mocno wieje i pada
Porywy wiatru osiągają przeważnie od 50 do 60 km/h, jednak miejscami wieje nawet do 70-80 km/h. Musimy się więc liczyć z lokalnymi szkodami materialnymi, głównie uszkodzeniami drzew, zadaszeń i sieci energetycznej.
Lepiej nie stawać w pobliżu drzew, słupów i linii energetycznych oraz wszelkich przedmiotów, które mogą stanowić zagrożenie podczas porywistego wiatru. Wiatr zacznie słabnąć dopiero wieczorem. Do tego czasu warto zachować ostrożność.
Silnemu wiatrowi towarzyszą zarówno przejaśnienia i rozpogodzenia, jak i opady deszczu, na ogół przelotne, ale chwilami obfite. Niewykluczone są również sporadyczne burze.
Wahania ciśnienia i temperatury, opady i silny wiatr to mieszanka wybuchowa, która najbardziej daje się we znaki meteopatom. Mogą oni odczuwać nasilenie się różnorodnych bóli, senność, rozkojarzenie i spowolnienie reakcji na bodźce.
Zima będzie wracać
Niestety, nie mamy dobrych wieści. Wietrzna i deszczowa aura, z wahaniami ciśnienia i temperatury, utrzyma się jeszcze przez kilka następnych dni. Opady będą przelotne, ale chwilami silniejsze, a temperatura będzie się wahać między przymrozkami w nocy i rano, a niewielkim plusem w pełni dnia.
Na zdecydowaną poprawę pogody będziemy musieli poczekać nawet przez kolejny tydzień. Z biegiem dni będzie coraz zimniej, aż do wystąpienia w drugiej połowie tygodnia opadów deszczu ze śniegiem i śniegu oraz miejscowego zabielenia się krajobrazów.
Źródło: TwojaPogoda.pl