Za nami już spektakle Drakonidów i Orionidów, a obecnie mamy maksimum aktywności jednego z najbardziej obfitych rojów meteorowych widocznych z obszaru Polski. Mowa oczywiście o Leonidach, które nazwę są zaczerpnęły od gwiazdozbioru Lwa, gdzie znajduje się ich radiant, a więc miejsce skąd tryskają na całe niebo.
Czas na ich obserwację jest dogodny, ponieważ mamy weekend. Możemy tym samym więcej czasu, niż w roboczy dzień, poświęcić na obserwacje, a może nawet pokusić się o zdobycze w astrofotografii, do czego Was gorąco zachęcamy.
Leonidy są najszybszymi znanymi meteorami, które wlatują do ziemskiej atmosfery z prędkością 255 tysięcy kilometrów na godzinę! Gdyby nasz samochód poruszał się z tak zawrotną szybkością, to drogę z północy na południe Polski, z Gdańska do Zakopanego, pokonalibyśmy w zaledwie 8 sekund.
Tym razem będzie to materiał wyrzucony z komety 55P/Tempel-Tuttle, która ostatnio w 1998 roku przeleciała obok Słońca. Leonidy obserwować można każdego roku mniej więcej o tej samej porze, czyli od 15 do 25 listopada.
Aby je zobaczyć, wystarczy tylko w drugiej połowie nocy spojrzeć na niebo południowo-wschodnie w pobliże gwiazdozbioru Lwa. Meteory będą tryskać we wszystkich kierunkach nieba. Trzeba być cierpliwym, gdyż czasem, aby zobaczyć meteor potrzeba wpatrywać się w niebo przez kilka minut, niemal nie mrugając oczami. W ciągu godziny mamy szansę zobaczyć średnio od 20 do 30 meteorów, choć nie jest wykluczone, że będzie ich jeszcze więcej, nawet 100.
Jeśli planujecie obserwacje poza domem, to pamiętajcie o ciepłym odzieniu i termosie z gorącym napojem, ponieważ noce w arktycznym powietrzu przynoszą nam przymrozki. Obserwacje lepiej rozpocząć jak najwcześniej, około północy, gdy konstelacja Lwa wyłoni się zza horyzontu.
Leonidy potrafią zaskoczyć, jak nocą z 12 na 13 listopada 1833 i 1966 roku, gdy miały miejsce iście nieziemskie widowiska. W ciągu godziny było widocznych aż 140 tysięcy "spadających gwiazd", co daje ponad 40 meteorów w ciągu każdej sekundy. Nic dziwnego, że świadkowie tego zjawiska mówili o gwiazdach padających tak często, jak śnieg podczas zamieci.
Możecie się pokusić o fotografie tego zjawiska. Astrofotografowie zalecają dłuższe naświetlanie, wówczas szansa na "złapanie" śladu po meteoroidzie będzie większa. Nie warto czekać aż meteor przemknie i wówczas robić zdjęcie, ponieważ jest to tak szybkie zjawisko, że nie zdołamy do uwiecznić.
Czym są meteory?
Meteory powstają na wysokości około 300 kilometrów nad ziemią, a więc tylko nieco niżej niż znajduje się Międzynarodowa Stacja Kosmiczna. Niewielki materiał skalny, zwany meteoroidem, na skutek bardzo dużej prędkości ponad 200 tysięcy kilometrów na godzinę rozgrzewa otaczające go powietrze.
Gdy osiągnie ono 2 tysiące stopni, meteoroid uwalnia ogon składający się z jonów i elektronów. Zjonizowane atomy, które znajdują się w plazmowym ogonie meteoroidu, tracą energię poprzez emisję fotonów, przez co ogon staje się widoczny gołym okiem z powierzchni ziemi.
Im większy materiał i im mocniej i dłużej się on spala, tym jest bardziej widowiskowy. Te największe bryły, które ostają się atmosferze, mogą spaść na ziemię w postaci meteorytu, choć jest to dość rzadkie zjawisko. Szacuje się, że za sprawą meteoroidów do ziemi dociera każdej doby niemal 300 ton kosmicznej materii, w większości niezauważonej, bo z dala od miejsc zamieszkanych.
Geminidy w grudniu
Połowa grudnia przyniesie nam kolejne meteory. Będą to Geminidy, które, jak ich łacińska nazwa wskazuje, będą wchodzić w ziemską atmosferę na wysokości gwiazdozbioru Bliźniąt, a dokładniej okolic Kastora, drugiej najjaśniejszej gwiazdy tej konstelacji. Są one pozostałością po rozpadzie planetoidy (3200) Phaethon.
Jeśli tylko niebo będzie pogodne, to ujrzymy nawet 120 meteorów w ciągu godziny. Najwięcej będzie ich w nocy z 12 na 13 i z 13 na 14 grudnia, chociaż warto je obserwować także w innych dniach, ponieważ promieniują one między 4 a 17 grudnia.
Geminidy wyróżniają się tym, że ich gęstość jest nawet dwukrotnie większa od meteorów z innych rojów, a to oznacza, że spalają się dłużej i mogą dotrzeć dalej w głąb ziemskiej atmosfery. Ich ślady są spore i długo się utrzymują.
Kwadrantydy w styczniu
Początek przyszłego roku też będzie obfitował w meteory. To będą Kwadrantydy, czyli "spadające gwiazdy" z nieistniejącej już konstelacji Kwadrantu Ściennego, dzisiaj zlokalizowanej na pograniczu Wolarza, Herkulesa i Smoka.
Radiant roju, czyli miejsce skąd meteory promieniują na całe niebo, jest łatwy do odnalezienia, ponieważ znajduje się w pobliżu końcówki "dyszla" Wielkiego Wozu (Wielkiej Niedźwiedzicy). Meteory są widoczne między 1 a 7 stycznia, z apogeum w okolicach 3 stycznia. Wówczas w ciągu godziny możemy ich naliczyć nawet 120. Tylko nie zapomnijcie wypowiedzieć noworocznego życzenia!
Źródło: TwojaPogoda.pl / NASA.