FacebookTwitterYouTubeIstagramRSS

Wciąż na nie narzekamy, ale zawsze je sprawdzamy. Dlaczego prognozy 16-dniowe tak często się zmieniają?

Wciąż narzekamy, że się nie sprawdzają, ale zawsze do nich wracamy. W dzisiejszych czasach, gdy coraz więcej czasu spędzamy poza domem, bez prognoz 16-dniowych trudno się obejść. Sprawdźmy, po co istnieją, dlaczego często się zmieniają i czy rzeczywiście są nam tak potrzebne.

Fot. TwojaPogoda.pl
Fot. TwojaPogoda.pl

Kilkadziesiąt lat temu, gdy prognozy niewiele różniły się od tych stawianych przez górali pod Tatrami, ludzkość nie wiedziała co może ją czekać następnego dnia. Czy nadejdzie kolejny upalny i słoneczny dzień, a może nastąpi załamanie pogody i przejdą niszczycielskie burze?

Jeśli nie można było liczyć na prognozy, ludzie zmuszeni byli żyć zgodnie z kaprysami pogody, która raz im sprzyjała, a innym razem odbierała cały dobytek. Nie ma się więc co dziwić, że pierwsze prognozy były przyjmowane tak chętnie, jak wróżby od cyganki. Ludzie żyli nadzieją, bo przecież w coś wierzyć musieli.

Z biegiem czasu prognozy były coraz bardziej dokładne i sprawdzalne, systematycznie zwiększał się też zakres prognoz. Najpierw prognozowano na jeden dzień, potem na dwa, jeszcze później na tydzień i wreszcie na 2 tygodnie.

Prognoza pogody w Telewizji Polsat. Fot. Polsat News.

Pierwszą długoterminową prognozę pogody przedstawił amerykański meteorolog Jack M. Hubbard, próbując wybrać dla fizyków i wojska odpowiedni dzień na przeprowadzenie pierwszej próby jądrowej latem 1945 roku.

Hubbard, specjalizujący się dotąd w prognozach dla transportu lotniczego, zaprognozował aż na 3 tygodnie, w dodatku się pod nią podpisał. Po raz pierwszy długoterminowa prognoza sprawdziła się niemal co do joty.

Przyszłość przyniosła prognozy wyliczane przez komputery, które na zawsze zmieniły rolę meteorologów w procesie prognozowania. Pierwsze numeryczne prognozy na 2 tygodnie pojawiły się w amerykańskich serwisach internetowych w drugiej połowie lat 90. ubiegłego wieku.

Wydanie serwisu TwojaPogoda.pl z 8 kwietnia 2006 roku. Fot. TwojaPogoda.pl

W Polsce pierwszym serwisem pogodowym, który je zaczął systematycznie publikować, byliśmy my, TwojaPogoda.pl, już w 2002 roku, czyli 5 lat wcześniej niż Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej (IMGW) na swoim komercyjnym serwisie pogodowym.

Popularność 16-dniówek systematycznie rosła i dzisiaj są one najpopularniejszym działem w naszym serwisie. Co sprawia, że kilkaset tysięcy internautów każdego dnia śledzi te prognozy?

Powód jest banalny, lubimy wiedzieć, co nas czeka w przyszłości, po prostu chcemy się zawczasu przygotować na wszelkie niespodzianki lub chociażby zaplanować wypoczynek. Prognozy długoterminowe przydają się w każdej sytuacji, gdy budujemy dom, gdy planujemy piknik, gdy rozwieszamy pranie lub gdy po prostu nie wiemy jak się ubrać.

Niestety, często też na nie narzekamy, bo nie zawsze się sprawdzają tak, jak byśmy sobie tego życzyli. W idealnym świecie prognoza 16-dniowa powinna się potwierdzać w 100 procentach. Jednak gdyby tak było w świecie rzeczywistym, nasz apetyt rósłby w miarę jedzenia i żądalibyśmy prognoz na 3 tygodnie, miesiąc, pół roku, nawet rok.

Moglibyśmy już w grudniu zaplanować, kiedy najlepiej wziąć letni urlop, aby pogoda była udana. Coś tak bardzo mało przewidywalnego, jak przyroda, byłoby rozpracowane drobiazgowo. Musimy jednak pamiętać, że sprawdzalność prognoz spada z każdym kolejnym przewidywanym dniem.

Dzieje się tak za sprawą zjawiska nazywanego potocznie „efektem motyla”. Superkomputery wyliczają prognozę na podstawie danych wejściowych, czyli tego, co dzieje się w pogodzie w tej chwili. Im dalszy termin, tym więcej zawirowań może się zdarzyć i tym mniej sprawdzalna może być prognoza.

Superkomputer w służbie meteorologii. Fot. Twitter.

Pojawienie się już niewielkiego niżu, wcześniej nie do przewidzenia, może mieć kolosalny wpływ na pogodę na całym kontynencie, a nawet na całym świecie. Nie raz mogliśmy się przekonać o lokalności zjawisk, gdy na nas lunął deszcz, a w innej części miasta nie spadła ani kropla.

W dłuższej perspektywie takich nieprzewidzianych zmiennych może być coraz więcej aż wreszcie prognoza skacze z 30 stopni do zaledwie 15 stopni. Powodów jest znacznie więcej, ostatnie badania pokazują, że prognozy mogą się nie sprawdzić z powodu pary wodnej unoszącej się nad kominami fabryk czy smogu wiszącego nad miastem.

Należałoby też stale monitorować wulkany, zmiany pogodowe nad zbiornikami retencyjnymi, ogołacanymi z drzew obszarami leśnymi, autostradami i innymi obiektami wzniesionymi przez człowieka, mającymi coraz większy wpływ na zjawiska zachodzące w atmosferze.

Prezenterzy pogody: Czesław Nowicki (po lewej) i Elżbieta Sommer (po prawej). Fot. TVP.

Im lepiej będziemy poznawać wszystkie mechanizmy rządzące zmianami pogody, tym zwiększać się będzie sprawdzalność prognoz. Obecnie prognoza na jutro spełnia się zazwyczaj w 95 procentach, do 3 dni w 85-90 procentach, do 7 dni w 70-80 procentach, a do 16 dni w 60 proc.

To trochę więcej niż pół na pół, ale sprawdzalność 2-tygodniówki zwiększa się, jeśli bierzemy ją pod uwagę jako trend, czyli czy będzie coraz cieplej lub zimniej, czy czeka nas okres mokry czy też suchy. Tak właśnie powinniśmy odczytywać tego typu prognozę.

Jeśli zaś zaczniemy skupiać się na szczegółowych temperaturach i sumach opadów, co do stopnia i milimetra, wówczas sprawdzalność prognoz będzie spadać, a my będziemy się czuć zawiedzeni.

Centrum pogodowe w stacji telewizyjnej. Fot. Twitter.

Niewątpliwie prognozy 16-dniowe są potrzebne i zawsze będą publikowane, jednak każdy z nas musi zdecydować, czy będzie z nich korzystać i jak bardzo będzie im ufać. My możemy tylko zapewnić, że dokładamy wszelkich starań, aby były jak najbardziej sprawdzalne, bo przecież na co dzień korzystają z nich również meteorolodzy.

Oni jednak wiedzą z jakim dystansem należy do nich podchodzić, wykorzystywać je z głową i pracować dalej, aby polepszać ich sprawdzalność, bo przysłuży się to każdemu z nas.

Źródło: TwojaPogoda.pl

Komentarze

prognoza polsat news