Mammoth Pool Reservoir to popularny wśród turystów zbiornik wodny na rzece San Joaquin w kalifornijskich górach Sierra Nevada. O tej porze roku wypoczywało nad jego brzegami setki urlopowiczów. Porywisty wiatr niespodziewanie zmienił kierunek rozprzestrzeniania się pożarów lasów.
Ściana ognia zaczęła pędzić w kierunku brzegów jeziora. Turyści zostali zaskoczeni przez żywioł. Niektórzy w obawie przed spłonięciem żywcem postanowili wejść do wody. Droga ucieczki została odcięta, ponieważ pożar objął leśne drogi.
Z każdą minutą temperatura była coraz wyższa. Zaczęło być jak w piekle. Na pomoc turystom tuszyli ratownicy, którzy część osób ewakuowali za pomocą śmigłowców. Akcja ratownicza była utrudniona przez wysoką temperaturę i unoszące się kłęby dymu.
Nie wiadomo też było, ilu turystów trzeba ewakuować. Początkowo było to kilkadziesiąt, później kilkaset, a ostatecznie aż tysiąc. Zanim zapadł zmrok w bezpieczne miejsce trafiło około 200. Niestety, 10 osób zostało poparzonych.
Sezon pożarów w Kalifornii trwa w najlepsze i jest podsycany przez ekstremalnie wysokie temperatury i porywiste wiatry. Większość ognisk powstała w wyniku umyślnego lub przypadkowego zaprószenia ognia, część z nich wywołały pioruny uderzające w wyschnięte lasy podczas tzw. suchych burz.
Jak podaje BBC, źródłem pożaru, który nazwano El Dorado, nad jeziorem Mammoth Pool Reservoir, mogło być urządzenie pirotechniczne wytwarzające dym podczas imprezy LGBT, która odbywała się w okolicy. W hrabstwach San Diego i San Bernardino spłonęło z tego powodu prawie 30 kilometrów kwadratowych obszarów zielonych.
Od początku tegorocznego sezonu pożarowego w Kalifornii wybuchło już prawie 7,5 tysiąca ognisk. Zniszczonych zostało blisko 3 tysiące budynków. Niestety, zginęło 9 osób, a 34 zostały ranne. Straty materialne przekraczają 800 milionów dolarów.
Źrodło: TwojaPogoda.pl / Fresno Bee / BBC.