Wielu z nas nie ma pojęcia o tym, że w Arktyce swoje badania naukowe prowadzą także Polacy. Nasi rodacy od 1957 roku zamieszkują bazę polarną położoną w fiordzie Hornsund nad wyspie Spitsbergen Zachodni w arktycznej części Norwegii.
Przez cały rok stawiają czoła najbardziej ekstremalnym zjawiskom pogodowym. Podczas trwania nocy polarnej przez wiele tygodni panują całkowite ciemności, temperatura spada nawet do minus 25 stopni, wiatr wieje z siłą huraganu, a przy tym występują potężne śnieżyce.
Ten najbardziej niesprzyjający okres właśnie się rozpoczął. W środę (30.10) po raz pierwszy nad fiordem Hornsund nie wzeszło Słońce. Przez następne 104 dni, czyli aż do 11 lutego, polscy polarnicy będą musieli oczekiwać na ponowne ujrzenie promieni słonecznych.
Pierwsza doba nocy polarnej przynosi typowo zimową pogodę. Temperatura oscyluje na poziomie od minus 11 stopni w najzimniejszej porze doby do najwyżej minus 6 stopni w najcieplejszym momencie. Niebo jest całkowicie zasnute przez chmury i co jakiś czas sypie śnieg.
Pokrywa białego puchu systematycznie się powiększa. Obecnie ma już prawie 10 cm grubości. W kolejnych dniach odwilży nie należy się spodziewać. Będzie mroźno, ponuro i śnieżnie. Polarnikom będzie dokuczać porywisty wiatr. Takie warunki nie są niczym niezwykłym, wręcz normą. W środku zimy bywa jeszcze gorzej, o czym opowiedział nam polarnik Marek Szymocha, który w Hornsundzie kilkukrotnie zimował.
Porywy wiatru dochodzą nawet do 110-145 km/h. Przy takich podmuchach i temperaturze minus 25-30 stopni, odczuwalna temperatura oscyluje gdzieś wokół minus 70 stopni. Nie można wtedy wyjść na zewnątrz bazy bez maski na twarzy, ponieważ można w takich warunkach twarz stracić. Podczas ekstremalnych wiatrów unikamy wychodzenia z bazy i prace terenowe staramy się planować w oparciu o bardziej sprzyjające prognozy pogody. Pogoda na Spitsbergenie jest wyjątkowo zmienna i wyruszając w teren zawsze musimy być przygotowani na najgorsze warunki - powiedział serwisowi TwojaPogoda.pl polarnik Marek Szymocha.
W długie polarne noce polscy naukowcy mogą polepszać sobie samopoczucie fantastycznymi spektaklami na niebie. To oczywiście tańcujące różnokolorowe zorze polarne, które potrafią zaprzeć dech w piersi. Można je podziwiać zarówno ze stacji przez okna, jak i na zewnątrz, obowiązkowo z kubkiem gorącej herbaty.
Stacja meteorologiczna w Hornsundzie pracuje w sieci stacji norweskich i zarejestrowana jest Światowej Organizacji Meteorologicznej (WMO). Jest ważnym punktem pomiarowym dla służby pogody, ponieważ Spitsbergen znajduje się w zasięgu frontu arktycznego, w miejscu formowania się m.in. układów niżowych.
Stacja wykonuje także pomiary na żądanie norweskiej służby ruchu lotniczego dla potrzeb osłony meteorologicznej lotów wykonywanych w rejonie Svalbardu. Dane meteorologiczne są także wykorzystywane do poznania klimatu okolicy stacji.
Arktyka jest najszybciej ocieplających się regionem na naszej planecie. Efekty tego zjawiska doświadczają również polscy polarnicy. 31 lipca 2015 roku temperatura sięgnęła tam 15,6 stopnia. Nigdy wcześniej nie było tam aż tak ciepło. Dotychczasowy rekord, zmierzony 7 lipca 2005 roku, wynosił 13,5 stopnia, a więc został pobity z pokaźną nawiązką aż 2,1 stopnia.
Źródło: TwojaPogoda.pl / Polish Polar Station Hornsund.