Wstrząs, który miał siłę M6.4 nastąpił o godzinie 19:33 czasu polskiego (10:33 czasu miejscowego). Jego epicentrum znajdowało się w rejonie miasta Ridgecrest w Dolinie Searles na obszarze Parku Narodowego Doliny Śmierci, około 190 kilometrów na północny wschód od Los Angeles.
Ze względu na bardzo płytkie ognisko, wstrząs był odczuwany w promieniu 350 kilometrów, m.in. w Los Angeles, Las Vegas, a nawet w San Diego przy granicy z Meksykiem, w sumie przez nawet 20 milionów ludzi. Największe szkody poczynił jednak na słabo zaludnionym obszarze. Pękały ściany budynków i szyby w oknach, wybuchały pożary, doszło do uszkodzeń wodociągów i przerw w dostawach prądu.
Konieczna okazała się ewakuacja niektórych budynków mieszkalnych, a także miejscowego szpitala, których konstrukcja została naruszona. Żadnej z ewakuowanych osób nic się nie stało. Wciąż występują wstrząsy wtórne, ale ich siła słabnie.
Według najnowszych informacji miejscowych władz rannych zostało kilkadziesiąt osób. Na szczęście nikt nie zginął. Z powodu braku prądu, klimatyzacji i wody w kranach służby przygotowały dla mieszkańców specjalne centra klimatyzacyjne, aby mogli się ochłodzić i uzupełnić płyny.
Pogoda jest o tej porze roku wyjątkowo niesprzyjająca. Temperatura w ciągu dnia dochodzi do 40 stopni w cieniu, a niebo jest wolne od chmur. Wystarczy tylko chwila w palącym słońcu, aby się odwodnić i przegrzać, a wówczas nie trudno o zagrożenie zdrowia i życia.
To zapowiedź potężnego wstrząsu?
Wstrząs, który trwał około 20 sekund, został uznany przez naukowców za największy w południowej Kalifornii od 1999 roku, a więc od równo 20 lat. Przypomniał on Kalifornijczykom, że w każdej chwili może nadejść wstrząs, przed którym sejsmolodzy ostrzegają od lat.
Tym razem epicentrum trzęsienia nie znajdowało się w ciągu słynnego Uskoku Św. Andrzeja, jednak w przyszłości może do niego dojść właśnie w tym newralgicznym miejscu. Wstrząs miałby być porównywalny do tego, który zrujnował w 1906 roku San Francisco.
Jak donosi gazeta Los Angeles Times, naukowcy z Kalifornijskiego Instytutu Technologicznego przeprowadzili symulacje komputerowe na podstawie danych o zabudowie regionu. W samym Los Angeles wstrząs jest w stanie zniszczyć ponad tysiąc budynków wzniesionych z płyty betonowej.
W gruzach ległyby także setki innych budynków, które powstały w czasie, gdy prawo budowlane było znacznie mniej restrykcyjne wobec skutków trzęsień ziemi. Nawet najmniej niepokojące scenariusze wskazują, że runie co najmniej 50 budynków wielopiętrowych, w gruzach których może zginąć od kilkuset do kilku tysięcy ludzi, a drugie tyle odnieść poważne obrażenia.
Źródło: TwojaPogoda.pl / ABC7 / USGS.