Facebook Twitter YouTube Istagram RSS

Rolnicy i sadownicy strzelają z działek przeciwgradowych i kradną swoim sąsiadom deszcz

Susza dała się we znaki rolnikom. Według jednych jest to zjawisko naturalne, a według innych jej przyczyną są działka przeciwgradowe, najnowszy wynalazek do zabezpieczania upraw przed nawałnicami. Czy rzeczywiście urządzenie to może zmieniać pogodę?

Działko przeciwgradowe. Fot. aguilarycia.com.ar

Nadciąga burza, sadownik uruchamia urządzenie, które emituje ogłuszające huki, chwilę później jest już po burzy. Nie spada ani jedna kropla deszczu, nie ma też gradu. Czy to rewolucja w zabezpieczaniu upraw przed nawałnicami? A może kosztowny niewypał? Rolnicy z wielu regionów kraju skarżą się na swoich sąsiadów, którzy "kradną im deszcz".

Gradobicia są jednym z najbardziej niebezpiecznych zjawisk pogodowych dla upraw na polach i w sadach. Kule lodowe mogą osiągać średnicę nawet 10 centymetrów. Jednak już grad wielkości piłeczki pingpongowej może całkowicie zniszczyć zboża, warzywa i owoce.

Uchronić można się przed gradem na różne sposoby, na przykład stosując specjalne siatki zabezpieczające. Jednak krokiem naprzód jest urządzenie, które korzystając z podstawowych zasad chemii i fizyki jest w stanie zabezpieczyć pole przed gradem na dużą skalę.

Fale rozbijają grad

Jest to kontener, w którym znajdują się butle z mieszanką gazową, butle z acetylenem, baterie słoneczne, regulatory ciśnienia i najważniejsze, generator fal uderzeniowych. Działko emituje fale uderzeniowe co każde 5 sekund.

Wysokoenergetyczne fale uderzeniowe osiągają nawet dolną stratosferę, do wysokości 15 kilometrów, gdzie temperatura spada do minus 50 stopni, i gdzie ma miejsce zjawisko tworzenia się gradu. Część fal zostaje odbita przez chmury i podstawę troposfery, które z kolei zderzają się ze wstępującymi falami.

Jak funkcjonuje działko przeciwgradowe? Fot. ciencia.unam.mx

To powoduje wzrost ich prędkości i energii, przez co przenoszą ze sobą duży potencjał jonizujący. Poprzez długotrwały, wahadłowy ruch fal, zachodzi wymieszanie się ze sobą warstw polaryzacyjnych. Pociąga to za sobą łańcuchową reakcję mikroeksplozji, co z kolei powoduje destabilizację kryształów lodowych.

Przez to nie mogą wchłonąć w siebie więcej kropli wody lub pary wodnej. Spadając w dół przelatują przez obszar zakłóceń wywołany przez fale uderzeniowe, co powoduje rozdrobnienie kul gradowych. Ostatecznie grad spada na ziemię w postaci deszczu lub mokrego śniegu.

Drogo i bez gwarancji

Urządzenie staje się coraz popularniejsze, mimo iż kosztuje ponad 100 tysięcy złotych i stać na niego tylko majętnych sadowników i rolników, posiadających pola o dużej powierzchni. Cenę można obniżyć np. starając się o dotacje z Unii Europejskiej.

Jednakże jego skuteczność nigdy nie została w pełni potwierdzona, a co za tym idzie, jest przeceniana. Duże gradobicia, mogące zniszczyć uprawy, zdarzają się bowiem bardzo rzadko, raz na kilkanaście lub kilkadziesiąt lat. Mniejsze gradziny spadają częściej, ale nie są one groźne dla upraw. Stąd też skuteczność tego urządzenia jest wysoce podejrzana.

Rolnicy wzywają policję, piszą pisma do władz lokalnych, a nawet ministerstwa rolnictwa, z prośbą o zainteresowanie się sprawą. Według nich urządzenia nie tylko mają rozbijać grad, lecz również wstrzymywać opady, a tym samym osuszać sąsiednie pola. Rolnicy są zdania, że występująca coraz częściej susza, jest właśnie skutkiem używania działek przeciwgradowych.

Podobnie sądzą też mieszkańcy meksykańskiej Puebli, którzy oskarżyli właśnie koncern Volkswagena o to, że zabiera im deszczowe chmury. Pracownicy mają bowiem wykorzystywać działka gradowe, aby lodowe kule nie spadały na zaparkowane pod gołym niebem samochody i nie niszczyły ich karoserii oraz szyb.

To oczywiście kompletna bzdura, ponieważ nie dysponujemy obecnie środkami, które pomogłyby nam zlikwidować chmurę burzową. Jest to najpotężniejsze zjawisko w arsenale pogody, wobec którego człowiek jest zupełnie bezbronny.

Na dodatek żaden z polskich dystrybutorów tego typu urządzeń, a jest ich kilku, nie posiada żadnych zaświadczeń, że działka przeciwgradowe rzeczywiście działają. Nie mogą ich mieć, ponieważ nigdy nikt nie przeprowadził kompleksowych badań w tym zakresie, które jednoznacznie wskazywałyby na skuteczność tej metody.

To nie oni kradną deszcz

O tym, że manipulacja pogodą, nawet na niewielką skalę, jest niemożliwa, świadczą chociażby próby zapewnienia ładnej pogody podczas najważniejszych uroczystości w Rosji. Tam do akcji kierowana jest cała eskadra samolotów, z potężnymi ilościami środków chemicznych, a mimo to zdarza się, że deszczu nie udaje się zatrzymać.

Chmura burzowa. Fot. TwojaPogoda.pl

Czy więc niewielkim działkiem można sprawić, żeby w okolicy nie padało i pogłębiała się susza? Jest to niemożliwe. Przyczyna suszy jest inna. Dotyczy ona całej Polski, a nawet środkowej Europy, i jest naturalnym zjawiskiem w naszej strefie klimatycznej. W tym roku była ona silna, jednak już w ubiegły rok zapisał się wyjątkowo deszczowo.

Posuchę w tym sezonie nasilały wyższe niż zwykle temperatury, którym towarzyszyło pogodne niebo. Wraz ze zmianami klimatycznymi susze w porze letniej będą się w przyszłości pogłębiać i mogą stanowić coraz większe zagrożenie dla rolnictwa.

Zamiast szukać ich przyczyny w działkach przeciwgradowych, warto na nowo przemyśleć system małej retencji, przebudować system nawadniania pól tak, aby podczas okresów suchych nie zmarnowała się ani jedna kropla deszczu, która spadnie na ziemię.

Tymczasem sadownikom i rolnikom zanim zakupią działka przewgradowe zalecamy dokładne przeanalizowanie kosztów. Owszem, takie działka mogą być tańszym rozwiązaniem niż ubezpieczenia całych pól i infrastruktury, jednak te pieniądze mogą się okazać wyrzucone w przysłowiowe błoto.

Źródło: TwojaPogoda.pl 

Komentarze

prognoza polsat news

TwojaPogoda.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Możesz dodać ulubione lokacje i być na bieżąco z pogodą gdziekolwiek jesteś.

Aplikacja Twoja Pogoda