Najbardziej paskudna pogoda panowała w sobotę (11.11) w trójkącie Darłowo-Słupsk-Ustka, gdzie przechodziły burze, którym towarzyszyły nie tylko intensywne opady deszczu, ale także gradobicia. Tam również najmocniej wiało.
W nadmorskiej części Darłowa, według pomiarów stacji telemetrycznej IMGW, porywy wiatru dochodziły do 112 kilometrów na godzinę. W okolicach południa w rejonie Ustki pojawiła się nawet trąba wodna, o czym informuje serwis gp24.pl, publikując zdjęcie od czytelniczki Natalii Hoffmann.
Burze jednak przeszły nie tylko nad środkowym Pomorzem, ale również nad Pomorzem Gdańskim, gdzie wieczorem deszcz zmienił się w śnieg. Najmocniej sypnęło oczywiście w miejscowościach położonych na wzgórzach Kaszub. Spadło tam nawet kilka centymetrów białego puchu. Tamtejszy klimat jest chłodniejszy od tego panującego na przyległych obszarach, zwłaszcza na wybrzeżu.
Słabe burze, ale o donośnych grzmotach, pojawiły się także na Ziemi Łódzkiej oraz sporadycznie na Mazowszu, w Małopolsce i w Bieszczadach.
Skąd się wzięły burze w listopadzie?
Większość z nas uważa, że burze zdarzają się tylko wiosną i latem, a to dlatego, że do ich powstania potrzebne jest ciepło. Jest to jednak błędne wyobrażenie. Aby mogły pojawić się pioruny, wystarczy wypiętrzenie się chmury o nazwie cumulonimbus, która nazywana jest potocznie chmurą burzową.
Formuje się ona przy dogodnych warunkach atmosferycznych, a więc jesienią i zimą podczas przechodzenia aktywnych układów niskiego ciśnienia. Obecność frontów oddzielających od siebie masy powietrza o zróżnicowanych właściwościach, uskoki wiatru, obecność prądu strumieniowego i pogłębiona konwekcja, to właśnie sytuacja sprzyjająca występowaniu burz, o każdej porze roku.
Dlatego też burze i szkwały towarzyszyły nam w czasie przewalania się najbardziej pustoszących wichur, np. podczas Ksawerego w 2013 roku i Cyryla w 2007 roku. Co więcej, od czasu do czasu burze potrafią pojawić się nawet w samym środku zimy i zamiast ulew, towarzyszą im wówczas śnieżyce, nazywane burzami śnieżnymi.
Takie zjawisko można było w sobotę (11.11) obserwować właśnie na Kaszubach. Podczas deszczu mieszkańcy ujrzeli błyskawice i usłyszeli grzmoty, po których zaczął padać śnieg. Zjawisko to występowało w listopadzie wielokrotnie w poprzednich latach, w różnych regionach kraju.
Źródło: TwojaPogoda.pl