Już tylko kilka dni pozostało do zmiany czasu z letniego na zimowy. Jest ona bardzo uciążliwa, ponieważ tracimy dodatkową godzinę ze Słońcem po południu. Jednak wbrew temu, co mogłoby się wydawać, dzień wcale nie skraca się, ponieważ jednocześnie zyskujemy dodatkową godzinę słoneczną o poranku.
To, co zyskujemy o poranku, gdy wychodzimy do pracy lub szkoły, tracimy wieczorem, bo szybciej robi się ciemno, mamy mniej czasu, aby w świetle dziennym pospacerować, odwiedzić znajomych czy też zrobić zakupy.
W nocy z soboty na niedzielę (28/29.10) o godzinie 3:00 cofniemy wskazówki zegarków na godzinę 2:00. W ten sposób pośpimy godzinę dłużej i będzie to chyba jedyny plus. Znacznie więcej będzie bowiem tych niekorzystnych stron zmiany czasu.
Najdotkliwiej odczują ją ci, którzy będą w tym czasie podróżować np. pociągami. Te staną na najbliższej stacji i będą czekać przez godzinę. Tak będzie w przypadku 18 pociągów PKP Intercity i kilkudziesięciu innych pociągów PKP.
Zakłóceniu może ulec wewnętrzny zegar biologiczny nasz, a także naszych pupilów, którzy będą się domagać wyjścia na spacer lub podania jedzenia godzinę wcześniej niż dotychczas. Jednak niekorzystnych skutków zmiany czasu będzie jeszcze więcej.
To się jednak może wkrótce zmienić, ponieważ Polskie Stronnictwo Ludowe (PSL) od kilku tygodni zabiega o zniesienie zmiany czasu, abyśmy na dobre pozostali w czasie letnim. Ich pomysł najpierw uzyskał pozytywną opinię Biura Analiz Sejmowych.
Na początku miesiąca został skierowany do pierwszego czytania. Po nim został dyskutowany przez sejmową komisję administracji i spraw wewnętrznych. Ta poparła projekt ustawy jednogłośnie, co zdarza się niezwykle rzadko, bo zasiadają w niej posłowie wszystkich partii, którzy zazwyczaj mają odmienne zdania.
Zgodnie z zapowiedziami, głosowanie nad projektem ustawy miałoby się odbyć jeszcze podczas rozpoczynającego się właśnie posiedzenia sejmu. Jeśli projekt zostanie przyjęty, to czekałaby nas jeszcze tylko jedna zmiana czasu z zimowego na letni, co miałoby miejsce w nocy z 24 na 25 marca. Od tego momentu pozostalibyśmy już na stałe w czasie letnim.
Co oznacza ciągły czas letni?
Pozostanie na dobre w czasie letnim, jak chcą tego posłowie PSL, mimo iż jest on sztuczny, byłoby bardziej odpowiednie. W czasie letnim między marcem a październikiem żadnych zmian byśmy nie odczuli, a to oznacza, że Słońce wschodziłoby i zachodziło o tej samej porze, co obecnie. Czas w większości krajów Unii pozostałby taki sam, jak u nas, jedynie za wyjątkiem Wielkiej Brytanii, Irlandii i Portugalii, jak ma to miejsce teraz.
Zmiana nastąpiłaby w czasie, gdy pozostała część Unii Europejskiej przechodziłaby na czas zimowy, a więc od ostatniego weekendu października do ostatniego weekendu marca. Wówczas od czasu uniwersalnego dzieliłyby nas w dalszym ciągu 2 godziny, a nie jedna.
Słońce wschodziłoby o godzinę później i również o godzinę później zachodziło niż w czasie zimowym. Dla większości z nas w drodze do pracy lub szkoły byłoby jeszcze ciemno, ale w zamian zyskalibyśmy dodatkową godzinę ze Słońcem po południu. Biorąc pod uwagę to, w których godzinach pracuje większość Polaków, to dodatkową jasną godzinę po południu moglibyśmy wykorzystać zdecydowanie lepiej niż tą o poranku.
Skąd się wzięła zmiana czasu?
Zmiana czasu, podobnie jak większość wynalazków, pierwszy raz została zastosowana przez wojsko 100 lat temu. Niemcy oraz Austro-Węgrzy podczas pierwszej wojny światowej, 30 kwietnia 1916 roku, przesunęli wskazówki zegara o godzinę w przód, a 1 października 1916 roku o godzinę w tył. 2 lata później czas letni wprowadzono również na Wyspach Brytyjskich oraz w USA.
W Polsce czas zmieniano okresowo od 20-lecia międzywojennego, kiedy to czas letni ogłaszano w połowie kwietnia, a odwoływano w połowie września. Zmiany czasy obowiązywały w latach 1945-1949, 1957-1964 i od 1977 roku nieustannie aż po dziś dzień.
Źródło: TwojaPogoda.pl