Naukowcy z NASA poinformowali, że tegoroczny lipiec okazał się w skali globalnej (nie lokalnej) najcieplejszym od kiedy są prowadzone pomiary, a więc na tle ostatnich 137 lat. Według placówki Goddard Institute for Space Studies stało się tak dlatego, że średnia ogólnoświatowa temperatura powietrza była wyższa o 0,83 stopnia od średniej z lat 1951-1980.
Dla porównania dotychczas najcieplejszym lipcem był ubiegłoroczny, który przyniósł temperaturę o zaledwie 0,01 stopnia niższą. Wydaje się, że mieści się to w granicach błędu statystycznego, ale jednak klimatolodzy są tak dokładni, że do takich różnic przywiązują dużą uwagę.
Innego zdania są ich koledzy z amerykańskiego Krajowego Urzędu do spraw Oceanów i Atmosfery (NOAA), którzy kilka dni później oświadczyli, że lipiec wcale nie był najcieplejszy, lecz dopiero drugi najcieplejszy, bo średnia temperatura była niższa od dotychczas najcieplejszego lipca z ubiegłego roku o 0,05 stopnia. Co ciekawe, klimatologom z NOAA też wyliczyli, że średnia globalna minionego lipca była o 0,83 stopnia wyższa od normy.

Skąd więc takie rozbieżności? Zapewne zapytacie, po co prowadzić tak szczegółową statystykę miesięcy, skoro temperatury różnią się od siebie o zaledwie setne części stopnia. Otóż naukowcy w swych analizach posiłkują się nieco odmiennymi danymi pomiarowymi. W jednych opracowaniach uwzględnia się obszary polarne, a w innych nie. Jedni opierają swoje bilanse na pomiarach satelitarnych, a inni na sieci stacji naziemnych.
Bez względu na to, jakie sposoby mierzenia temperatury powietrza są wykorzystywane, zawsze okazuje się jedno, a mianowicie to, że klimat na Ziemi ociepla się i to w ostatnich latach błyskawicznie. Co więcej, wpływ na nadzwyczaj wysokie temperatury globalne w ostatnich latach miało zjawisko El Nino, które ogrzewało oceaniczne wody, a tym samym także powietrze, jednak w tym roku El Nino już nie ma.
To świadczy jednoznacznie o tym, że ekstremalnie wysokie temperatury nie są już wyłącznie uzależnione od El Nino i kolejne rekordy mogą padać bez jego udziału. Oczywiście każde kolejne pojawienie się tej anomalii oceanicznej będzie dodatkowo podbijać temperatury, a to źle wróży.
U nas lipiec był dużo chłodniejszy
Według klimatologów z NASA lipiec był najcieplejszym lipcem od 115 tysięcy lat, jednak w skali globalnej, a nie lokalnej, o czym mogliśmy się przekonać w Polsce, ponieważ u nas lipiec nie wykazał się niczym nadzwyczajnym. Dane Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej (IMGW) wskazują, że w południowej połowie kraju lipiec był nieznacznie cieplejszy wobec normy.

Im dalej na południe, tym bardziej, ale nawet na Śląsku, w Małopolsce czy na Podkarpaciu, gdzie było zdecydowanie najcieplej, średnia temperatura nie przekraczała normy o więcej niż 1 stopień. Inaczej było na północy kraju, gdzie lipiec okazał się chłodny, szczególnie na Pomorzu i Warmii, gdzie średnia temperatura była niższa wobec normy wieloletniej o około 0,5 stopnia.
Dla wielu z nas subiektywnie lipiec był dość chłodny, ponieważ na zachodzie i północy kraju okazał się bardzo mokry, z dość dużym zachmurzeniem. Szczególnie niepocieszeni są ci, którzy wybrali się wtedy na urlop nad Bałtyk. Ten region był nie dość, że jednym z bardziej deszczowych, to jeszcze najchłodniejszych. Nie zawsze statystyka klimatologiczna potwierdza subiektywne odczucie termiczne, jednak tym razem się one zgadzają.

Jeśli dalsze miesiące globalnie nadal będą tak ciepłe, to 2017 rok ma szansę stać się drugim najcieplejszym, zaraz za rokiem 2016, którego już nie pobije, bo jest on cieplejszy na chwilę obecną o 0,14 stopnia. Na dalszych pozycjach znajdują się lata: 2015, 2010 i 2014.
Źródło: TwojaPogoda.pl / NASA / NOAA / IMGW-PIB.