W nocy z czwartku na piątek (13/14.07) na powierzchni Słońca doszło do kolejnego rozbłysku promieniowania rentgenowskiego klasy M2.4, jednak tym razem miał miejsce długotrwały koronalny wyrzut masy (CME) i to częściowo w stronę Ziemi. Pojawiły się zakłócenia radiowe w infrastrukturze komunikacyjnej.
Do wybuchu doszło w kompleksie plam o numerze 2665, który kilkadziesiąt godzin wcześniej znajdował się w samym centrum słonecznej tarczy, a w momencie wybuchu zdążył przemieścić się na zachód. W stronę naszej planety z zawrotną prędkością około 3 milionów kilometrów na godzinę zaczął pędzić wiatr słoneczny pełen naładowanych cząstek.
Te dzisiaj (16.07) rano zaczęły wnikać do ziemskich biegunów magnetycznych i tworzą w wysokich warstwach atmosfery kolorowe zorze polarne. Prognozy wskazują na utrzymanie się burzy geomagnetycznej przez następnych kilkanaście godzin. Będzie ona miała klasę G1 lub G2 (Kp=5 lub Kp=6), a więc dość korzystną dla obserwatorów w Polsce.
Aby zorza polarna mogła być widoczna z terytorium naszego kraju, do tego potrzeba co najmniej Kp=6, ale znacznie lepiej Kp=7 i więcej. Jednak prognozy mogą się mylić, bo przecież pogoda kosmiczna wciąż jest w powijakach. Oby burza geomagnetyczna okazała się choć trochę silniejsza.
W okresie letnim obserwacja zorzy nie jest rzeczą łatwą, ponieważ noc trwa bardzo krótko, w dodatku północny horyzont, gdzie zorza z obszaru Polski jest widoczna, jest cały czas rozjaśniony. Abyśmy stali się świadkami wspaniałego widowiska musi być spełnionych kilka czynników.
Przede wszystkim burza geomagnetyczna musi się utrzymać do godzin nocnych, czyli wówczas, gdy będzie już na tyle ciemno, abyśmy mogli zorzę zobaczyć. Równie ważne jest południowe skierowanie pola magnetycznego wiatru słonecznego. Jeśli będzie ono północne, nawet pomimo silnej burzy geomagnetycznej, zorzy z terytorium Polski nie zobaczymy.
Po trzecie, aby zorza była widoczna gęstość plazmy powinna być duża, bo im więcej naładowanych cząstek, tym intensywniejsza będzie zorza. Na końcu kluczowa okazuje się pogoda, a ta niestety pogarsza się, bo nad Polskę nadciągnął front atmosferyczny, który przynosi zachmurzenie i opady deszczu.
Zorzę polarną najlepiej obserwować ją w miejscach odległych od źródeł światła, gdzie jest dostatecznie ciemno, aby można było zobaczyć nawet nikłą zorzę. Jeśli zamierzamy fotografować zjawisko, to najlepiej zastosować dłuższe naświetlanie, aby zwiększyć intensywność zorzy na fotografii.
Na koniec jeszcze kilka słów o wpływie burzy geomagnetycznej na nasze samopoczucie. Z ostatnich badań naukowych wynika, że nie jest on duży, zwłaszcza, że zwykle burze nie są silne. Nawet u mieszkańców Skandynawii, gdzie zorze polarne występują często, wpływ jest znikomy.
Dopiero ich duża intensywność wywoływać może, nie tyle ból głowy, co zaburzenia pracy urządzeń opartych na falach elektromagnetycznych, czyli radia, telefonów czy satelitów. W ostatnich wielu latach nawet przy gwałtownych burzach geomagnetycznych zaburzenia w łączności miały co najwyżej zasięg lokalny, więc nie ma powodów, aby się obawiać.
Źródło: TwojaPogoda.pl