Fot. Pixabay.com / MIH83.
Powyżej 35 stopni w cieniu mogą pokazać termometry w przyszłym tygodniu we wschodniej połowie kraju. Brzmi to, jak kiepski żart, ale prognozy są w tej materii od kilku dni jednomyślne i niezmienne. Wszystko wskazuje na to, że ostatnie dni czerwca zapiszą się nadzwyczaj gorąco.
Upalnie zacznie się robić już w środę (28.06), kiedy to upał obejmie całą południową połowę Polski. Termometry w godzinach popołudniowych pokazać mogą przeważnie od 30 do 32 stopni, a lokalnie na Dolnym Śląsku do 34 stopni.
W czwartek (29.06) żar rozleje się po całej Polsce. Późnym popołudniem, gdy temperatura osiągnie swe apogeum, termometry pokażą na ogół od 33 do 35 stopni. Najgoręcej ma być na południu i w centrum kraju.
Noc z czwartku na piątek (29/30.06) może się okazać jedną z najcieplejszych w historii pomiarów, ponieważ przy silnym wietrze halnym u podnóży Karpat temperatura może nie spaść poniżej 25-26 stopni. W całej wschodniej połowie kraju, gdzie noc zapowiada się najgoręcej, będzie od 22 do 24 stopni. To naprawdę niezwykle rzadkie zjawisko.
Będzie to zapowiedź jednego z najgorętszych, o ile nie absolutnie najbardziej upalnego dnia w historii pomiarów meteorologicznych. Dlaczego? Ponieważ na piątek (30.06) prognozy wskazują apogeum fali afrykańskich upałów. Najcieplej będzie we wschodniej połowie Polski, ponieważ nad zachodnie regiony wkroczy niż atmosferyczny z chłodnym frontem.
Kumulacja upału nastąpi w pasie od Podlasia przez Mazowsze i Lubelszczyznę po Podkarpacie, Kielecczyznę i Małopolskę. Według różnych prognoz temperatura po południu sięgnie tam w cieniu od 35 do 38 stopni.
Biorąc pod uwagę fakt, że na tle ostatniego stulecia najwyższe kiedykolwiek zmierzone tam temperatury wynosiły przeważnie od 35 do 37 stopni, i to w lipcu lub sierpniu, mogą posypać się rekordy ciepła wszech czasów dla poszczególnych miejscowości.
Czy padnie też rekord ogólnokrajowy? Na to raczej się nie zanosi. Przedwojenny rekord ciepła to 40,2 stopnia i odnotowano go 29 lipca 1921 roku w Prószkowie k. Opola. Bardziej wiarygodny rekord powojenny to 39,5 stopnia z 30 lipca 1994 roku ze Słubic przy granicy z Niemcami.
Jednak jest pewne prawdopodobieństwo, że padnie krajowy rekord ciepła dla czerwca. Ten zmierzono nie we wschodniej, lecz zachodniej części kraju, a dokładniej na Dolnym Śląsku w dniu 27 czerwca 1935 roku we Wrocławiu i wynosi on 38,0 stopnia. Z kolei w okresie powojennym w Ceberze k. Głogowa w dniu 21 czerwca 2000 roku zmierzono 37,2 stopnia.
Bez względu czy rekordy się posypią czy też nie, każde przekroczenie w cieniu 35 stopni jest niezwykle niebezpieczne dla naszego zdrowia, a nawet życia. Z każdy kolejnym stopniem bowiem wzrasta zagrożenie odwodnieniem i przegrzaniem organizmu. Dzieci oraz osoby chore i powyżej 65. roku życia powinny spożywać duże ilości wody mineralnej, nawet powyżej 2 litrów na dobę, zwłaszcza podczas wysiłku fizycznego.
Ekstremalnej fali upałów sprzyjać będzie nietypowa sytuacja atmosferyczna, a mianowicie wkraczający nad Polskę płytki niż, który sprawi, że południowy wiatr gwałtownie się nasili.
Powietrze spływając znad Karpat w kierunku dolin będzie się osuszać i ogrzewać, przez co temperatury mogą być jeszcze wyższe od tych prognozowanych, zwłaszcza nocami. Niestety, po upałach przyjdą gwałtowne burze i oby tym razem nie okazały się niszczycielskie w skutkach, choć po takim żarze jest to wielce prawdopodobne.