Fot. i1.wp.com
Od początku tego roku do Europy przybyło już ponad 75 tysięcy uchodźców. Jak wynika z najnowszych danych Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych do spraw Uchodźców (UNHCR) najwięcej z nich wyemigrowało z Nigerii (13 proc.), Bangladeszu (11 proc.) i Wybrzeża Kości Słoniowej (10 proc.). Dopiero na 4. miejscu znalazła się Syria (9 proc.). Dalej uplasowały się: Gambia, Senegal, Maroko czy Mali, wszystkie z Afryki.
To oznacza, że nie wojna, lecz wiele innych czynników złożyło się na chęć opuszczenia swojego rodzinnego kraju i dalekiej podróży w kierunku Starego Kontynentu. Nigeria, zamieszkiwana przez 186 milionów ludzi, jest najbardziej zaludnionym krajem Afryki, gdzie prawie połowę ludności stanowią muzułmanie.
Tylko nieco ponad połowa populacji ma dostęp do wody pitnej i odpowiedniej infrastruktury sanitarnej. Z tego powodu przeciętna długość życia nie przekracza tam zaledwie 52 lat. Jednak co najważniejsze, aż 70 procent ludności pracuje w rolnictwie, a te przeżywa zmiany klimatyczne.
Problem dotyczy też nadmiernego przełowienia ryb i skażenia wód. Ludzie tracą pracę, nie mają się gdzie podziać, postanawiają odmienić swoje życie i wyemigrować z pobudek ekonomicznych do bogatej zachodniej Europy, która w dodatku zamierza ich przyjąć z otwartymi ramionami.
Fot. Irish Defence Forces.
Podobny scenariusz ma miejsce także w Bangladeszu. To jeden z najuboższych krajów świata i jeden z najbardziej nękanych przez klęski żywiołowe. To południowoazjatyckie państwo jest nawiedzane przez niszczycielskie trzęsienia ziemi i cyklony tropikalne, które corocznie odbierają życie tysiącom ludzi.
Prawie połowę powierzchni kraju, zamieszkiwanego przez 156 milionów ludzi, stanowi delta trzech dużych rzek: Gangesu, Brahmaputry i Meghny. Podczas letniego monsunu poziom wód w rzekach podnosi się nawet o 10 metrów powodując katastrofalne powodzie na większym obszarze Bangladeszu, w 87 procentach zamieszkiwanego przez muzułmanów.
Najszybciej rośnie obecnie migracja z Afryki Subsaharyjskiej. Międzynarodowy Fundusz Rozwoju Rolnictwa (IFAD) w swoim raporcie z okazji Światowego Dnia Wody stwierdził, że w strefie skrajnej suszy mieszka tam aż 20 milionów ludzi. Jest gorzej niż podczas początku kryzysu w 2011 roku. Ludzie zmuszeni są pić wodę z zanieczyszczonych kałuż, ryzykując ciężkimi chorobami układu pokarmowego.
Na świecie obserwujemy coraz większe podziały społeczne pod względem biedy i bogactwa. Zniszczenie środowiska naturalnego, brak dostępu do wody, lekarstw i środków pierwszej potrzeby, klęski głodu i wreszcie zmiany klimatyczne, mogą sprawić, ze w przyszłości migracje ludności będą na porządku dziennym.
Fot. Twitter.
Na tle historii ludzkości to właśnie zmiany klimatyczne niszczyły największe i wydawałoby się najbardziej rozwinięte cywilizacje. Ostatnie badania pokazały, że dramatyczne susze zmiotły z powierzchni ziemi wysoką kulturę Majów, a także cywilizację Mezopotamii i wielu innych ludów. Niedostatek wody i niemożność uprawiania roli, a przez to klęski głodu, okazywały się dramatyczne w skutkach, zmuszały do pobijania nowych terenów, co często kończyło się krwawymi wojnami.
Czy nie to samo obserwujemy obecnie na własne oczy? Ci, których stać na ucieczkę do "lepszego świata", nie zastanawiają się ani chwili. Zabierają ze sobą własną kulturę i religię, którą pielęgnują w nowym kraju, nawet pomimo sprzeciwu miejscowej ludności.
Z tajnego raportu niemieckich służb, do których dotarł niemiecki dziennik "Bild", wynika, że do Europy zamierza przybyć kolejne 7 milionów migrantów. Na tym się jednak nie skończy, to dopiero początek wielkiej inwazji imigrantów na Europę.
Gerd Mueller, minister współpracy i rozwoju Niemiec, stwierdził w "Bildzie", że "przyszłość świata rozstrzyga się głównie w Afryce. Liczba ludności tego kontynentu wzrasta co tydzień o milion. Tym ludziom trzeba szybko stworzyć perspektywę pracy w ich krajach pochodzenia". Na Czarnym Lądzie przyrost naturalny jest obecnie największy spośród wszystkich kontynentów. Jeśli dodamy do tego przeludnienie, brak pracy oraz susze i powodzie, rysuje się nam dramatyczny scenariusz.
Według Gerda Muellera kluczową kwestią są zmiany klimatyczne, ponieważ jeśli nie zdołamy zatrzymać średniej globalnej temperatury poniżej 2 stopni powyżej jej poziomu sprzed epoki przemysłowej, to do Europy z Afryki może wyemigrować kolejne 100 milionów ludzi.
Tymczasem ludność Europy zmniejsza się od 2005 roku i wynosi obecnie nieco ponad 700 milionów. Kontynent, który w 75 procentach zaludniony jest przez chrześcijan, a tylko w 7 procentach przez wyznawców islamu, zmienić się może nie do poznania. Upadną jedne religie, rozprzestrzenią się inne, jedne regiony świata zostaną wyludnione, a inne zaludnione i nadmiernie przeludnione.
Problemy dzisiejszego świata to przede wszystkim bieda, zanieczyszczenie wód, powietrza i ziemi, geopolityka oparta na surowcach naturalnych, wojny i brak poszanowania dla zdrowia i życia innych ludzi. Tylko od nas zależy czy to powstrzymamy, czy też podzielimy los dawnych imperiów i cywilizacji, które upadły, bo nie poradziły sobie z tymi wyzwaniami.