Po śnieżycy w rejonie kopalni BHP Billiton w Escondida w Chile. Fot. Twitter / @asilvawalker.
Anomalie pogodowe w północnej części Chile w Ameryce Południowej, rozpoczęły się około 2011 roku. Wówczas w rejonie Pustyni Atacama, jednym z najsuchszych miejsc na świecie, gdzie deszcz potrafi nie padać całymi latami, pojawiły się gigantyczne ulewy. Później nadeszły śnieżyce i mrozy.
W sierpniu 2011 roku w okolicach pustyni spadła blisko metrowej grubości warstwa śniegu. Nietypowe opady śniegu sparaliżowały ruch drogowy i zniszczyły blisko 2 tysiące domów. W 2015 i 2016 roku obfite deszcze doprowadziły do masowych powodzi i osunięć ziemi, uszkodziły drogi i uniemożliwiły ewakuację tamtejszych górników.
Wracały również opady śniegu, jednak ich apogeum następuje właśnie teraz. Nad rejonem miasta Antofagasta przeszła największa śnieżyca od półwiecza. Wiele dróg w regionie jest nieprzejezdnych, przez co nie można ani dojechać, ani też wyjechać z wielu wiosek położonych na górskim obszarze.
Sparaliżowana jest praca tamtejszych kopalni miedzi. Wszystkie operacje zawiesił BHP Billiton, największa na świecie firma wydobywcza. Jak podaje KGHM Polska Miedź S.A., także polska firma ucierpiała na skutek śnieżycy.
W regionie Sierra Gorda trzeba było ograniczyć wydobycie i zabezpieczyć sprzęt przed trudnymi warunkami atmosferycznymi. Trzeba pamiętać, że Chile jest największym na świecie eksporterem miedzi.