Oblodzenia na dużą skalę zdarzają się średnio raz na kilka lat. W nocy z soboty na niedzielę żywioł powtórzy się i może przyczyniać się do wypadków na drogach, przerw w dostawach prądu oraz uszkodzeń drzewostanu.

Noc przyniosła intensywne opady śniegu we wschodniej połowie kraju. W wielu miejscach spadło nawet 10 cm świeżego puchu. Dobrze, że mamy sobotę, dzięki czemu wielu z nas ma wolne i nie musi jechać do pracy. W przeciwnym razie podczas porannego szczytu komunikacyjnego na drogach mielibyśmy armagedon. W ciągu dnia spodziewamy się roztopów i dalszych opadów śniegu, a na zachodzie deszczu.

W nocy ciśnienie gwałtownie spadało. Obecnie już rośnie i jutro o tej porze będzie wyższe o 15 hPa. Duży wzrost źle wpłynie na nasze samopoczucie. Barometry wskazują obecnie od 1006 hPa (lekko obniżone) na północnym wschodzie do 1016 hPa (w normie) na południu kraju.

Na południu, wschodzie i w centrum kraju nadal panuje nieduży mróz, któremu towarzyszą chwilami obfite opady śniegu. Sytuacja na drogach pogarsza się, a sypać będzie przez całą noc. Na zachodzie panuje już odwilż, termometry pokazują przeważnie 2-3 stopnie i pada deszcz, a spadły wcześniej śnieg w większości się roztopił.

Po słowackiej stronie Tatr, gdzie z powodu olbrzymich opadów śniegu ogłoszono stan klęski żywiołowej, ratownicy górscy w Spalonym Żlebie za pomocą ładunków wybuchowych wyzwolili lawinę śnieżną, aby zniwelować zagrożenie na popularnej trasie narciarskiej. Chcieli uniknąć tragedii z 2005 roku, gdy lawina zabiła tam 7 turystów. Zobaczcie, ja tego dokonali:

Ratownikom TOPR-u udało się za pomocą śmigłowca ewakuować około 20 turystów, którzy utknęli w zasypanym przez śnieg schronisku z Dolinie Pięciu Stawów w Tatrach. Pokrywa śnieżna ma tam około 1,5 metra grubości, jednak nawiane przez porywisty wiatr zaspy mają nawet 3 metry. Uwięzieni w schroniskach są jeszcze turyści nad Morskim Okiem i w Dolinie Roztoki. Obecnie w Tatrach obowiązuje przedostatni, czwarty stopień zagrożenia lawinowego.

Potężny cyklon tropikalny imieniem Pabuk przechodzi nad Tajlandią, gdzie przynosi ulewne deszcze, huraganowe wiatry, burze i sztorm na morzu. Zagrożenie stanowią powodzie i osunięcia ziemi. Władze ostrzegły, że Pabuk może się okazać najbardziej niszczycielskim cyklonem od dziesięcioleci. W dodatku zbiega się w czasie ze szczytem zimowego sezonu turystycznego. Tak żywioł prezentuje się na zdjęciu satelitarnym:

Na większym obszarze kraju sypie śnieg, miejscami na Ziemi Łódzkiej, Kielecczyźnie i Górnym Śląsku intensywnie. Od zachodu opady przechodzą w deszcz ze śniegiem i w deszcz. Temperatura systematycznie rośnie. Na wschodzie jest jeszcze mróz, jednak na zachodzie termometry pokazują nawet 4 stopnie na plusie. Odwilż będzie rozprzestrzeniać się na wschód.

Nasz czytelnik wybrał się na plażę, aby obserwować sztorm panujący na Bałtyku. Wysokie fale uderzały w molo w Kołobrzegu, dlatego zdecydowano się je zamknąć, aby nie narażać spacerowiczów na niebezpieczeństwo. Wiatr zmienił kierunek z północnego na zachodni, dzięki czemu sytuacja związana z cofką i podtopieniami zaczyna się stabilizować.

Zima stulecia, która rozpoczęła się na przełomie 1978 i 1979 roku na długie tygodnie sparaliżowała mniejsze miejscowości, z których nie można się było wydostać z powodu kilkumetrowych zasp śnieżnych.

Las o każdej porze roku jest uroczy. Podczas zimowych spacerów zachęca do zadumy.

Początkowo zakładano, że otwarcie żagla miało nastąpić w połowie stycznia, ale obsługa misji zdecydowała się przeprowadzić to zadanie szybciej, a to w obawie o bezpieczeństwo przebiegu całego tego przedsięwzięcia.

Pamiętacie z poprzednich sezonów zimowych, jak w miejscowości Capracotta w środkowych Włoszech, mieszkańcy byli uwięzieni w swych domach przez kilkumetrowe zaspy śnieżne? Znów się to dzieje. Na początku nadeszły potężne zawieje śnieżne. Dalszy scenariusz już znamy. W 2015 roku w ciągu 24 godzin napadało aż 256 cm. Ile spadnie tym razem?

W Tatrach spadło tak dużo śniegu, że ratownicy górscy ogłosili przedostatni stopień zagrożenia lawinowego. Turyści zmuszeni zostali do pozostania w schroniskach górskich. Wyprawa na szlaki to najgorsze, co można teraz zrobić.

W Alpach w ten weekend spadną astronomiczne ilości śniegu. Niektórzy turyści zrezygnowali z przyjazdu do kurortów górskich, ponieważ obawiają się, że po tym, gdy spadnie metr śniegu, zostaną na długie dni uwięzieni w hotelach. Odśnieżenie dróg zajmie wiele godzin, więc ryzyko jest spore. W ubiegłym sezonie z tego powodu odciętych od świata było tysiące amatorów sportów zimowych m.in. w francuskim kurorcie Tignes. A tak już teraz wygląda sytuacja w Austrii:

Pierwsze w tym sezonie tak solidne uderzenie zimy nie obeszło się bez paraliżu. Część kierowców postanowiła do pracy pojechać autobusem, gdy drogi zmieniły się w lodowisko. Miejscami leży kilkanaście centymetrów śniegu. Jednak idzie odwilż.

Finlandia to obecnie najzimniejszy kraj w Europie, zimniejszy nawet od zwykle najbardziej skostniałej Rosji. Temperatura nocami i o porankach spada tam nawet poniżej minus 30 stopni. Jeśli doliczyć jeszcze do tego występują to tu i tam śnieżyce i zawieje śnieżne, to można mówić o zimie pełną gębą. Kto się pisze na lodowaty urlop w tamtejszej Laponii?

Ciśnienie, które jest wysokie, po nocnym ustabilizowaniu się, lada godzina zacznie bardzo szybko spadać. Jutro o tej porze będzie niższe nawet o 20 hPa. W tej chwili barometry pokazują od 1024 hPa na północnym wschodzie do 1031 hPa na południowym zachodzie kraju. Warunki biometeorologiczne pozostaną niekorzystne, objawiając się bólem głowy, sennością i rozkojarzeniem.

W nocy śniegiem sypnie miejscami na południu, wschodzie i w centrum kraju, ale opady będą słabnąć. W piątek znów przybiorą na intensywności i będą wędrować od zachodu w kierunku wschodnim. Sytuacja na drogach ponownie się pogorszy. W dalszym ciągu zachowajcie ostrożność zarówno na drogach, jak i chodnikach, bo jest bardzo ślisko.

Nie tylko u nas zawieje śnieżne dają się we znaki. Podobnie jest u naszych sąsiadów, gdzie zima pierwszy raz w tym sezonie pokazała naprawdę ostre pazurki. W północno-zachodniej Słowacji ogłoszono stan klęski żywiołowej po tym, gdy śnieżyce i zawieje sparaliżowały wyżej położone miejscowości. W odśnieżaniu mają tam pomagać zawodowi strażacy. A tak przedstawia się sytuacja w sąsiednich Czechach, a dokładniej w Igławie.