FacebookTwitterYouTubeIstagramRSS

W weekend nie ma co liczyć na pogodę marzeń. Stefan i Tomasz dadzą się nam we znaki

Nie na taką pogodę liczymy na koniec tygodnia, gdy większość z nas ma wolne i chciałaby odpocząć chociażby przez chwilę na świeżym powietrzu. Właśnie wtedy dadzą się nam we znaki dwa układy niżowe, najpierw Stefan, a zaraz po nim Tomasz.

Fot. Max Pixel.
Fot. Max Pixel.

Ostatnie dni minęły pod znakiem spokojniejszej pogody. Przestało padać, niebo zaczęło się przejaśniać i rozpogadzać, a temperatura rosnąć, dzięki czemu pogłębiły się roztopy. Jednak stabilizacja aury długo nie potrwa, bo skończy się jeszcze przed weekendem.

Nad Europą uruchomiona została cyrkulacja strefowa, za sprawą której wyże zgrupowały się nad Morzem Śródziemnym, pozwalając mokrym, wietrznym, ale też ciepłym atlantyckim niżom na wędrówkę z zachodu na wschód. Ich fronty będą przechodzić nad Polską.

Pierwszy z nich, związany z niżem Stefan, dotrze jeszcze w czwartek (7.02) wieczorem do zachodnich województw, gdzie przyniesie deszcze. W nocy z czwartku na piątek (7/8.02) padać z niego będzie również w centrum i na północy, ale z biegiem godzin deszcz będą słabnąć, zmieniając się w mżawkę. Wyjątkiem będą Mazury i Suwalszczyzna, gdzie może symbolicznie poprószyć śnieg.

W piątek (8.02) słabe, przelotne opady deszczu lub mżawki pojawiać się mogą jedynie na krańcach północnych. Na pozostałym obszarze jeszcze będziemy mogli liczyć na przejaśnienia i rozpogodzenia. Nacieszmy się nimi, bo szybko zastąpi je ponure niebo.

Termometry pokażą w najcieplejszym momencie dnia od 1-2 stopni na północnym wschodzie przez 3-5 stopni na większym obszarze do 6-7 stopni na zachodzie kraju. W regionach zachodnich i północnych zacznie porywiście wiać, więc temperatura odczuwalna będzie o kilka stopni niższa od wskazań termometrów.

Weekend jeszcze dobrze się nie zacznie, a już dostaniemy się pod panowanie kolejnego głębokiego niżu, tym razem imieniem Tomasz, który zapewni nas w kolejne wątpliwe atrakcje, ograniczające naszą aktywność poza czterema ścianami.

Na zachodzie, północy i w centrum kraju prawie przez całą sobotę (9.02) będzie padać, najdłużej i najbardziej obficie na Pomorzu. Bez opadów będzie na południu i południowym wschodzie. Wszędzie jednak mocno powieje, przeważnie do 50-60 km/h, a nad morzem do 70-80 km/h. W górach halny.

Południowy wiatr przyniesie nam wysokie temperatury, sięgające od 3-4 stopni na północnym wschodzie przez 5-6 stopni na większym obszarze do nawet 10 stopni na zachodzie i południu. Za sprawą halnego na terenach podgórskich Śląska, Małopolski i Podkarpacia może być nawet kilkanaście stopni ciepła.

Także niedziela (10.02) zapowiada się mało przyjemnie. W dalszym ciągu na zachodzie, północy i w centrum będzie padać, chwilami intensywnie. Bez opadów na południu i południowym wschodzie, gdzie jednak szaleć będzie halny.

Porywy wiatru na nizinach osiągać mogą do 60-70 km/h, a w górach powyżej 90 km/h. Temperatura, która pozostanie podwyższona w przedziale między 5 a 10 stopni, a terenach działalności halnego nawet powyżej 10 stopni, będzie w odczuciu skutecznie obniżana przez porywisty wiatr.

Jeśli więc mieszkacie lub zamierzacie spędzić weekend w regionach zachodnich, północnych i centralnych, to liczcie się z deszczem i silnym wiatrem, natomiast na południu i południowym wschodzie mimo rozpogodzeń będzie porywiście wiać, zwłaszcza w górach. Tam wysokie temperatury będą przyspieszać roztopy.

Źródło: TwojaPogoda.pl

prognoza polsat news