FacebookTwitterYouTubeIstagramRSS

Światowi przywódcy nie przyjadą do Katowic. Pokazują, że mają w nosie problem zmian klimatycznych

W Katowicach rozpoczęła się konferencja klimatyczna z udziałem 30 tysięcy delegatów z całego świata. Jedni straszą zagładą ludzkości, inni troszczą się o środowisko, jeszcze inni czują pieniądz, nie brakuje też takich, którzy zmiany klimatyczne mają w nosie.

Emmanuel Macron (po lewej), Angela Merekl (w środku), Donald Trump (po prawej). Fot. REUTERS / John MacDougall.
Emmanuel Macron (po lewej), Angela Merekl (w środku), Donald Trump (po prawej). Fot. REUTERS / John MacDougall.

Zmiany klimatyczne to obecnie jeden z najbardziej elektryzujących tematów. Wywołuje on mnóstwo skrajnych emocji, ponieważ zdecydowana większość z nas jest świadoma tego, że w przyrodzie dzieje się coś niedobrego, ale punkty widzenia, jak to powstrzymać, i czy w ogóle, bardzo się różnią.

Do Katowic przybyli delegaci z tak odległych miejsc, jak chociażby wyspy Pacyfiku. Dla nich Polska to egzotyczny kraj, a światowa konferencja to idealny moment na jego poznanie, niekoniecznie za swoje pieniądze. Nic dziwnego, że delegatów można spotkać niemal wszędzie, tylko nie w salach konferencyjnych.

Przyjechali tylko po to, aby się za darmo najeść i napić, przy okazji podróżując po mieście, zwiedzając, wrzucając selfie na Instagrama i oddając się wszelkiej maści rozrywkom. Wielu załatwia też swoje prywatne interesy, bo zielone technologie to przecież czysty zysk.

W tych nowoczesnych pawilonach w sercu Katowic odbywa się konferencja klimatyczna. Fot. Instagram @cop24.katowice / cop24.gov.pl

Nie ma się co oszukiwać, Katowice to dwuznaczna lokalizacja dla konferencji, której celem jest ratowanie klimatu. Zielone pawilony, w których organizowane są spotkania i debaty, wyraźnie kontrastują z kominami fabryk, wież szybowych czy unoszącym się nad miastem smogiem.

Przecież zamysł walki z globalnym ociepleniem oparty jest w całości na walce z węglem, jako głównej przyczynie emisji dwutlenku węgla, a także zanieczyszczenia powietrza. Tymczasem Katowice położone są w samym sercu największego w Polsce zagłębia węglowego.

Skąd więc kontrowersyjny pomysł, aby międzynarodową konferencję klimatyczną zorganizować właśnie na Górnym Śląsku? Otóż polskie władze w ten sposób dają jasny przekaz, że można zapobiegać postępującym zmianom klimatycznym w sposób zrównoważony, a więc ograniczać emisję dwutlenku węgla, ale jednocześnie nadal opierać swoją energetykę na węglu, ratując dziesiątki tysięcy miejsc pracy i gospodarkę.

Minister środowiska Henryk Kowalczyk (po prawej) i Arnold Schwarzenegger (po lewej). Fot. Instagram @cop24.katowice / cop24.gov.pl

Jak stwierdził w wystąpieniu na otwarciu konferencji prezydent Andrzej Duda, dlaczego mamy rezygnować z węgla, skoro, mamy jego zapasy na następne 200 lat i jest on naszym strategicznym surowcem? Jego udział w miksie energetycznym będzie się zmniejszać na rzecz energii ze źródeł odnawialnych, ale powoli. W międzyczasie uda się opracować nowe metody neutralizowania jego wpływu na ziemską atmosferę.

Niektóre media od razu zagrzmiały, że właśnie z powodu węgla światowi przywódcy nie przyjadą na konferencję, dając w ten sposób jednoznacznie do zrozumienia polskim włodarzom, że nie podoba się im ich podejście.

Naprawdę ktoś może sądzić, że brak Angeli Merkel, Emmanuela Macrona, Władimira Putina czy Donalda Trumpa w Katowicach to efekt ich troski o problem zmian klimatycznych i forma reprymendy dla polskiego rządu? A może sami nie wierzą w to co mówią?

Fot. Max Pixel.

Może są dużo ważniejsze sprawy od ratowania klimatu? Czy w rzeczywistości nie jest tak, że Emmanuel Macron nie przybędzie do Polski, bo Paryż płonie, ale nie z powodu ocieplenia klimatu, lecz ostatnich gwałtownych protestów tzw. żółtych kamizelek, które doprowadziły rząd na skraj przepaści?

Jaki powód swojej nieobecności podała Angela Merkel? Może taki, że to już jej ostatnia kadencja w roli kanclerz, w dodatku do której końca może nie dotrwać? Czy warto przyjeżdżać do Katowic, gdy jest się atakowanym za zbyt radykalną, wręcz nieosiągalną, wizję redukcji emisji dwutlenku węgla dla całej Unii Europejskiej?

Przyjazd Putina nigdy nie był rozważany. Ma przecież poważniejsze problemy w Cieśninie Kerczeńskiej, podobnie jak Petro Poroszenko, prezydent Ukrainy. A może Donald Trump miał przyjechać, mimo, że wciąż powtarza, iż za globalnym ociepleniem stoją Chińczycy?

Pamiątkowe zdjęcie podczas konferencji COP24. Fot. Instagram @cop24.katowice / cop24.gov.pl

Georgette Mosbacher, ambasador USA w Polsce, uczestnicząca w konferencji wraz z amerykańską delegacją, na której czele stoi główny doradca Trumpa ds. klimatu, powiedziała dziennikarzom, że jej prezydent wyraził się jasno, iż USA bezdyskusyjnie wycofają się z Porozumienia Paryskiego.

Jej obecność ma jedynie na celu ochronę amerykańskiej wzrostu gospodarczego, zabezpieczenie energetyki opartej na węglu oraz upewnienie się, że amerykańskie firmy, podatnicy i pracownicy będą mieli równe szanse i będą sprawiedliwie traktowani przez kraje, które wezmą na siebie ciężar ostrej redukcji CO2.

A gdzie się podziali unijni przywódcy? W miniony weekend na ulice Brukseli wyszło ponad 65 tysięcy demonstrantów, którzy pod placówkami unijnymi skandowali: "Politycy gdzie jesteście? Powinniście być wśród nas, wśród ludzi! Nie mamy planety B, aby się tam przenieść!" Ci jednak się przed nimi pochowali.

Nie zabrakło jednak takich przywódców, którzy do Katowic przybyli, i to w ekologiczny sposób. Tak postąpił Alexander Van der Bellen, prezydent Austrii, który stwierdził, że cała jego delegacja pojedzie pociągiem i dzięki temu nie wytworzy 3,3 ton dwutlenku węgla.

Nie przewidział jednak, że Polskie Koleje Państwowe, całkiem przypadkowo, jeszcze bardziej zmniejszą jego ślad węglowy, bo nie podstawią mu specjalnie wynajętego wagonu i wraz ze swoją świtą będzie musiał pojechać na Górny Śląsk drugą klasą, a wywiadów udzielać w wagonie restauracyjnym.

Czy następne 2 tygodnie przyniosą oczekiwane efekty? A może będzie dokładnie tak samo, jak przed rokiem, gdy odtrąbiono sukces konferencji w niemieckim Bonn, a tymczasem w rzeczywistości żadnych większych kroków nie poczyniono.

Oficjalny hasztag konferencji COP24. Fot. Instagram @cop24.katowice / cop24.gov.pl

Wciąż stoimy w miejscu, bo światowi przywódcy nie potrafią się ze sobą porozumieć. Każdy ma swój interes i w arogancki sposób go realizuje, przy tym zapewniając, że przecież jest inaczej i robi to dla dobra naszego i środowiska naturalnego.

A jakie znacznie ma dla globalnego ocieplenia polska emisja dwutlenku węgla? Bardzo niewielkie. Znajdujemy się dopiero na 20. miejscu rankingu największych emitentów. Chiny, które są największym producentem CO2 emitują go niemal 34 razy więcej. Z kolei emisja USA jest o połowę mniejsza niż Chin.

Nawet, gdyby Unia Europejska rzeczywiście do 2050 roku stała się zero-emisyjna, to wciąż sukces byłby bardzo niewielki, bo Chiny w tej chwili emitują trzykrotnie więcej dwutlenku węgla niż cała Unia, a pierwsza piątka największych emitentów aż 6-krotnie więcej.

Czy warto więc masowo zamykać kopalnie i elektrownie węglowe, aby ratować klimat praktycznie w pojedynkę, gdy z jednej strony słyszy się zapewnienia Chin o ich poważnej walce z dwutlenkiem węgla, a z drugiej o hucznym otwieraniu kolejnych nowiutkich elektrowni węglowych i zwiększeniu wydobycia?

Źródło: TwojaPogoda.pl

prognoza polsat news