FacebookTwitterYouTubeIstagramRSS

Chaos w Europie. Morze wdarło się do miast, śnieg zasypał drogi, rzeki wyschły, a temperatura bije rekordy

Ten rok w Europie zapisze się pod znakiem pogodowych anomalii. Z różnych zakątków kontynentu docierają niepokojące informacje o burzach, ulewach, powodziach, śnieżycach, wichurach, suszy, mrozach i nietypowym cieple.

Zniszczone przez sztorm nabrzeże w Rapallo we Włoszech. Fot. YouTube / Global News.
Zniszczone przez sztorm nabrzeże w Rapallo we Włoszech. Fot. YouTube / Global News.

Niemal od samego początku wiosny aura na Starym Kontynencie popada w skrajności. Winne są oczywiście układy baryczne, a dokładniej ich lokalizacja i stagnacja. Nad wschodnią częścią Europy nadzwyczaj długo panował, i nadal panuje, potężny wyż atmosferyczny.

Mieliśmy z nim do czynienia przez większość dni w październiku, gdy przynosił nam nie tylko wyjątkowo ciepłą, ale też suchą i słoneczną pogodę. Po krótkiej przerwie na opady i ochłodzenie, wrócił, tym razem przynosząc rekordowo ciepły początek listopada.

Wyż ten blokuje tradycyjną wędrówkę układów niskiego ciśnienia znad Atlantyku na wschód. Mokre, wietrzne i chłodne niże wirują u zachodnich bram Europy, przynosząc niespokojną pogodę od Wysp Brytyjskich przez Hiszpanię po afrykańskie Maroko.

Część z nich zamiast podróżować sektorem północnym, a więc nad Skandynawią, wybiera sektor południowy, zsyłając gwałtowne burze w krajach basenu Morza Śródziemnego. Od kilku dni nie ustają tam ulewy i wichury, które powodują znaczne szkody.

Po śnieżycach we włoskich Alpach. Fot. Severe Weather Europe / NeveItalia Infoneve.

Najbardziej ucierpiały Włochy, gdzie wiatr osiągający niemal 180 km/h łamał drzewa, zrywał dachy i uszkadzał sieć energetyczną. Do katastrofy huraganowy wiatr doprowadził zwłaszcza w Trydencie, Górnej Adydze i Wenecji Euganejskiej, gdzie powalonych zostało półtora miliona metrów sześciennych drewna.

Dla porównania nawałnica, która przeszła w nocy z 11 na 12 sierpnia ubiegłego roku nad Wielkopolską, Kujawami i wschodnim Pomorzem połamała i powaliła prawie 10 milionów metrów sześciennych drewna... Dowiedz się więcej >>>

Niektóre dotąd zalesione obszary przypominają krajobraz po bombardowaniu. Kataklizm znalazł się właśnie na czołówkach niemal wszystkich włoskich gazet. Usuwanie szkód zajmie leśnikom kilka lat, a powrót lasów do stanu sprzed huraganu nawet jedno pokolenie.

W Wenecji opadający Adriatyk ponownie odsłonił kostkę chodnikową na Placu Św. Marka, który jeszcze kilkadziesiąt godzin temu był zatopiony na wysokość pasa. W tym czasie poziom morza był o 126 cm wyższy od normy, co zdarzyło się pierwszy raz od 10 lat.

Słona morska woda zalała 70 procent powierzchni Miasta Miłości, wdzierając się do popularnych sklepów z pamiątkami i restauracji. Właścicielom wiele godzin zajęło osuszanie budynków. Szkody materialne są bardzo duże, a ich usunięcie potrwa tygodnie.

Sztorm szalejący na Morzu Liguryjskim, u północno-zachodnich wybrzeży Włoch, spowodował z kolei zniszczenie infrastruktury w portach. Wzdłuż włoskiej riwiery, będącej przedłużeniem francuskiego Lazurowego Wybrzeża, są setki roztrzaskanych łodzi i jachtów.

Drzewa przypominają kikuty, wiele budynków straciło elewację i zadaszenia, nadmorskie parki są przetrzebione, a promenady i główne ulice podtopione i zasypane szczątkami najróżniejszych przedmiotów. Gwałtowna pogoda pozbawiła życia na włoskim bucie w sumie 12 osób.

Burzowa aura dała się we znaki także na zachodnich wybrzeżach Adriatyku, gdzie w Chorwacji porywy wiatru przekraczające 120 km/h połamały drzewa i uszkodziły zabudowania. Turyści zamiast wylegiwać się na plażach w promieniach jesiennego słońca, zmuszeni byli do oczekiwania na poprawę pogody w hotelowych pokojach.

Zaatakowane przez żywioły zostały też hiszpańskie Baleary, popularne miejsce wypoczynku tych Europejczyków, którzy nie lubią jesieni i zimy. Od Majorki przez Ibizę po Minorkę przeszły gwałtowne burze z ulewami, które doprowadziły do powodzi.

Obawiano się powtórki z października, gdy nagła powódź na Majorce pozbawiła życia 10 osób. Tym razem tak źle nie było, choć zdarzały się wyjątki. Nad sąsiednią Minorką przeszła trąba powietrzna, która odcięła od prądu dziesiątki tysięcy odbiorców i zraniła 11 osób.

Tornado i szkody po nim na hiszpańskiej Minorce. Fot. Facebook / Severe Weather Europe / Maycol Checchinato.

W pasie od Islandii przez Wyspy Brytyjskie i Francję po Hiszpanię i Maroko spadł pierwszy w tym sezonie śnieg. Sypało głównie na wyżej położonych obszarach. W środkowej Francji na zaśnieżonej autostradzie utknęło blisko tysiąc pojazdów. Ratownicy dostarczali kierowcom i pasażerom ciepłe posiłki i napoje oraz koce.

Pod ciężarem bardzo wilgotnego śniegu łamały się gałęzie i zrywały linie energetyczne. W efekcie prąd przestał płynąć do 200 tysięcy gospodarstw domowych. W Alpach zaspy śnieżne mają nawet kilka metrów wysokości. Przez kilka dni, z powodu nieprzejezdnych dróg, w kurortach górskich uwięzionych było kilkaset turystów.

Ze skutkami suszy zmagają się natomiast kraje środkowej i wschodniej części Europy, gdzie pogodny wyż nie dopuszcza deszczowych chmur. Jedną z najbardziej wyschniętych rzek jest Dunaj, na którym wyjątkowo niskie poziomy są notowane od Niemiec przez Słowację po Serbię.

Na niektórych odcinkach wody jest tak mało, że utrudniona bądź też niemożliwa jest żegluga, co wpływa na całą branżę transportu rzecznego. W związku z tym rosną ceny węgla i gazu... Dowiedz się więcej >>>

Rekordowo niski poziom Dunaju na Słowacji. Fot. Facebook / Severe Weather Europe / Hollósi Nikolett / Henzel Dániel‎.

Chyba tylko jedna anomalia jest uznawana za korzystną, choć tylko z pozoru. To oczywiście nietypowe ciepło, które znad Bałkanów przywędrowało do Polski, a wkrótce rozleje się po większym obszarze kontynentu, docierając aż do Arktyki.

Wśród najgorętszych miast znalazł się Bukareszt, stolica Rumunii, gdzie odnotowano 29 stopni, a także sycylijskie Palermo, gdzie temperatura sięgnęła aż 30 stopni. Na przełomie października i listopada tak ciepło nie było od wielu lat, a miejscami jeszcze nigdy w dziejach pomiarów.

Rekordy posypały się także w krajach środkowej Europy, w tym także w Polsce. Wczoraj (1.11) najwyższe temperatury dla całego listopada, przynajmniej w okresie powojennym, odnotowano m.in. w Tarnowie, gdzie było 21,7 stopnia, a także w Rzeszowie, gdzie zmierzono 21,3 stopnia... Dowiedz się więcej >>>

Na rychłą zmianę aury nie ma co liczyć. U nas oznacza to dalszy ciąg ciepłego listopada, co nas cieszy, jednak w Hiszpanii i we Włoszech nadal będą się zmagać z burzami i ulewami, które mogą powodować nowe powodzie i pogłębiać te już istniejące.

W ciągu tygodnia na południu Europy spadnie nawet powyżej 300 litrów opadu na metr kwadratowy ziemi, szczególnie na wyżej położonych obszarach. W górach śnieżyce mogą przynieść kolejne dziesiątki centymetrów białego puchu i wzrost zagrożenia lawinowego.

Pod znakiem niespokojnej pogody minie co najmniej cała pierwsza połowa listopada, choć prognozy długoterminowe i sezonowe wskazują, że nie tylko jesień, ale też zima ma się wyróżniać anomaliami, zarówno niszczycielskimi, jak i miejscami zabójczymi w skutkach.

Źródło: TwojaPogoda.pl / Facebook.

prognoza polsat news