Tylko 3,6 stopnia odnotowano dzisiaj (2.07) o świcie na stacji IMGW w Jeleniej Górze u stóp Karkonoszy. Zaledwie o 0,1 stopnia cieplej było w Resku na zachodnim Pomorzu. Z kolei przy gruncie w wielu miejscowościach zachodniej Polski mieliśmy 2 stopnie.
Noce i poranki z temperaturą nieprzekraczającą 10 stopni w lipcu nie należą do częstych, a jeszcze rzadziej zdarzają się spadki poniżej 5 stopni. Nic więc dziwnego, że jest nam zimno i trzeba na noc zamykać okna, żeby nie zmarznąć.
Wielu z nas przeprosiło się z cieplejszymi kurtkami i płaszczami, które leżały w szafach od początku kwietnia. Pierwszy raz od dłuższego czasu trzeba też nosić ze sobą parasol, żeby nie zmoknąć. Popołudnia są chłodne, a miejscami zimne.
Na wschodzie kraju ostatnie dni minęły pod znakiem chmur, deszczu i bardzo niskich temperatur, nawet w pełni dnia. Termometry pokazywały zaledwie 13-14 stopni. Dzisiaj (2.07) będzie jeszcze zimniej, tylko 11-12 stopni na Podlasiu.
Silniejszy wiatr wiejący z północy i zachodu, wysoka wilgotność powietrza oraz deszcze i mżawki sprawiają, że temperatura odczuwana przez receptory zawarte w skórze twarzy, zwłaszcza policzków, jest jeszcze niższa od wskazań termometrów.
Powiało Arktyką
Skąd się wzięła taka jesienna aura u samego początku lipca, najcieplejszego miesiąca w całym roku? To skutek niecodziennego rozmieszczenia układów barycznych. Deszczowy niż znajduje się nad wschodnią Europą, a pogodny wyż nad Skandynawią.
Jako że wiatr zawsze wieje z wyżu do niżu, to u nas ma on kierunek północny i północno-zachodni, pędząc aż znad Arktyki. Sprowadza on do nas powietrze, które jeszcze kilka dni temu zalegało nad Morzem Arktycznym i okolicami bieguna północnego.
Temperatura dodatkowo jest obniżana przez deszczowe chmury, które ograniczają dopływ do powierzchni ziemi promieni słonecznych, które mogłyby podnieść temperaturę. Dzięki temu w strefie opadów jest poniżej 15 stopni, a tam gdzie dłużej świeci słońce, termometry pokazują nawet około 20 stopni.
Mapa maksymalnych temperatur obrazuje nam, jak sporo układ niżowy namieszał w rozkładzie temperatury w Europie. We wschodniej Polsce, a także częściowo u naszych wschodnich sąsiadów, po południu termometry pokazywały tylko 11-12 stopni. Dla porównania tam, gdzie zwykle bywa tak zimno, a więc w Skandynawii, zrobiło się gorąco. Za kołem polarnym notowano w tym czasie nawet 29 stopni.
Na szczęście w następnych dniach układ niskiego ciśnienia znad Białorusi będzie przemieszczać się na północny wschód, jednocześnie nad południową Europą zaczną się rozrastać słoneczne i ciepłe wyże, które zaczną sprowadzać do nas dużo cieplejsze powietrze.
Z każdym dniem będzie coraz cieplej, w na początku drugiej połowy tygodnia zrobi się nawet gorąco, bo około 27-29 stopni. Nawet w zwykle chłodniejszych regionach będzie około 25 stopni. Możemy więc liczyć nie tylko na przyjemne ciepło, ale też pogodne niebo.
Źródło: TwojaPogoda.pl / IMGW.