FacebookTwitterYouTubeIstagramRSS

Archeolodzy odkryli ślady kataklizmu, który mógł być odpowiedzialny za zniszczenie mitycznej Atlantydy

Archeolodzy prowadzący prace na terenie dawnej Smyrny w Turcji odkryli ślady popiołów wulkanicznych, które wskazują na olbrzymią erupcję datowaną na czas zagłady mitycznej Atlantydy opisywanej przez Platona.

Fot. Pxhere / aetos-apokalypsis.com
Fot. Pxhere / aetos-apokalypsis.com

Bardzo ważnego odkrycia dokonali naukowcy, którzy przeczesują ruiny dawnego miasta Smyrna, położonego w zachodniej Turcji, dziś nazywanego Izmirem. Natknęli się tam na warstwę popiołów wulkanicznych, datowanych na około 1600 rok przed naszą erą.

Pokrywa się to z dotychczasowymi wynikami badań, które jednoznacznie wskazują, że w tym czasie nastąpiła jedna z największych erupcji wulkanicznych w dziejach ludzkości. Wybuchł wulkan Santoryn na archipelagu Thira na Morzu Egejskim, w dzisiejszej Grecji.

Naukowcy badając popioły nie tylko dowiedzą się, jak erupcja wpłynęła na życie i kulturę mieszkańców Smyrny, ale też będą mogli uporządkować dotychczasową wiedzę na ten temat, a pochodzi ona od naukowców z Instytutu Orientalistyki Uniwersytetu Chicago, którzy dokonali nowego tłumaczenia egipskiej inskrypcji, pochodzącej ze Steli Burz, ufundowanej przez faraona Ahmose, założyciela XVIII dynastii.

Stanowisko archeologiczne dawnej Smyrny (obecnie Izmir). Fot. Euronews.

Szczególnie ciekawy okazał się fragment składający się z 40 linijek. Pojawia się tam wzmianka o „niebie, które bez przerwy nawiedzała burza, głośniejsza, niż ryki tłumu”. Całość tekstu jednoznacznie wskazuje na gigantyczną erupcję wulkanu.

Inne księgi datowane z tamtego okresu wskazują, że w Delcie Nilu w Egipcie mniej więcej w czasie potencjalnej erupcji wulkanu, doszło do masowej powodzi. Wysokie fale wdarły się w głąb lądu i zatopiły wszystko co stanęło im na drodze.

Opisy kronikarzy są bardzo lakoniczne, ale mówią również o ciemnych chmurach, które dotarły znad morza i przyniosły ulewne deszcze, jakich nigdy wcześniej nie widziano. Potwierdza to wystąpienie erupcji wulkanu, który wyemitował do atmosfery gigantyczne ilości siarki i popiołu.

Stanowisko archeologiczne dawnej Smyrny (obecnie Izmir). Fot. Euronews.

Niebo było tak zanieczyszczone, że zapadły ciemności. Gorące gazy podgrzały powietrze, zaczęły się tworzyć znacznych rozmiarów chmury burzowe, które wędrując nad wschodnią częścią Morza Śródziemnego, przyniosły błyskawice i ulewy. Część z nich dotarła nad Egipt.

Erupcja wulkanu Santoryn datowana, za pomocą badań słojów drzew oliwkowych, między 1621 a 1605 rokiem przed naszą erą, spowodowała serię trzęsień ziemi i wyzwolenie fal tsunami. Według najnowszych badań naukowych najwyższe fale mogły mieć wysokość kilkudziesięciu metrów.

Tsunami dotarło do północnego Egiptu i weszło w głąb lądu poprzez Deltę Nilu. Zniszczyło ono flotę i porty Hyksosów, doprowadzając do utraty ich panowania na morzu. Natomiast załamanie się handlu i rolnictwa mogło doprowadzić do kryzysu państwa babilońskiego, które nie sprostało najazdowi Hetytów.

Zabudowania na wyspie Thira, stanowiącej jeden z fragmentów kaldery wulkanu Santoryn. Fot. Pxhere.

Erupcja zrujnowała również cywilizację minojskiej Krety. W epoce brązu na wyspie kwitło bogate miasto Akrotiri, po ulicach przechadzały się wydekoltowane damy, a powietrze wypełniał zapach lilii, krokusów i krzyk niebieskich małp. Tak przynajmniej życie miasta przedstawiają odnalezione przez archeologów malowidła ścienne.

Obecnie najbardziej racjonalna teoria wskazuje, że to właśnie minojska Kreta była mityczną Atlantydą, którą opisywał Platon. Część wyspy, a może i całość, została zalana przez morze, jednak na krótko, bo zgodnie z faktami naukowymi, korzystając z osłabienia Minojczyków, ich wrogowie Mykeńczycy z kontynentalnej Grecji, podbili wyspę i ją zasiedlili.

Wybuch był dwukrotnie silniejszy od erupcji wulkanu Krakatau na Indonezji w 1883 roku, którą słyszano z odległości ponad 4 tysięcy kilometrów. Fala uderzeniowa przemieszczała się z prędkością 1,1 tysiąca kilometrów na godzinę.

Od huku erupcji można było ogłuchnąć w promieniu aż 200 kilometrów od wulkanu. Przy samym kraterze huk osiągał natężenie ponad 300 decybeli, a więc był najgłośniejszym w historii. W przypadku erupcji wulkanu Santoryn każde z tych zjawisk mogło być jeszcze silniejsze.

Obecnie po erupcji pozostała kaldera wulkaniczna o średnicy około 10 kilometrów. Na jej fragmentach, które stanowią oddzielne wyspy, położone są popularne wśród turystów miejscowości, gdzie znajdują się charakterystyczne białe zabudowania z błękitnymi kopułami.

Po zdarzeniu minojskim wulkan dawał o sobie znać przynajmniej kilkanaście razy, ale nigdy więcej erupcje nie były już tak gwałtowne. Ostatni wybuch miał miejsce w 1950 roku i prawdopodobnie zbliża się następny, ponieważ w latach 2011-2012 odnotowano serie wstrząsów sejsmicznych, zaś pod powierzchnią ziemi znów zaczęła się gromadzić magma.

Źródło: TwojaPogoda.pl / Uniwersytet Chicago / Euronews.

Komentarze

prognoza polsat news