FacebookTwitterYouTubeIstagramRSS

Olbrzymie lodowe kule spadają z nieba w różnych regionach świata

Niezwykłe zjawisko zaobserwowano w najróżniejszych zakątkach naszej planety. Z nieba spadły gigantyczne bryły lodowe, niektóre ważące tyle, co pralka czy lodówka. Kilka dni temu w Kalifornii przebiły one dach domu i o mało nie zabiły tamtejszych mieszkańców.

Megakriometeor spadł we wrześniu 2017 roku na trawnik przed domem w Szkocji. Fot. Lyndsey Helliwell.
Megakriometeor spadł we wrześniu 2017 roku na trawnik przed domem w Szkocji. Fot. Lyndsey Helliwell.

Grad widział każdy z nas, ale nie każdy miał okazję zobaczyć te największe gradziny, które spadły w 1986 roku w Bangladeszu na południu Azji i ważyły nawet kilogram każda. Takie lodowe bomby mogą powodować olbrzymie szkody i stanowić śmiertelne zagrożenie dla ludności i zwierząt.

Jednak to nic w porównaniu z tym, jak wielkie bryły lodowe padały przez 10 dni z rzędu w styczniu 2000 roku w Hiszpanii. Największe okazy miały wagę nawet 3 kilogramów. Zjawisko to zaciekawiło Jesúsa Martíneza-Fríasa, geologa planetarnego i astrobiologa w Instytucie Nauk o Ziemi (IGEO) w Hiszpańskiej Krajowej Radzie Badań (CSIC), ponieważ lodowe głazy spadały wprost z błękitnego, wolnego od chmur nieba.

Nie był więc to tradycyjny grad, który towarzyszy opadom deszczu podczas gwałtownej burzy. Czym więc było to zjawisko? Badania trwają już kilkanaście lat i nadal niewiele więcej wiemy na ten temat. Dotychczas największe lodowe bryły, o wadze dochodzącej do 50 kilogramów, czyli równie ciężkie, co lodówka czy pralka, spadły w Brazylii.

Megakriometeory, które spadły w Ravenswood Manor w Chicago. Fot. ABC7.

Naukowcy nazwali je megakriometeorami. Początkowo wyjaśnieniem tego zjawiska miały być przelatujące samoloty. Zabarwione na niebiesko lodowe bryły miały być zamrożoną wodą pochodzącą z toalety, a koloru białego z wycieków z kuchni pokładowej.

Jednak pierwsze opisy tego fenomenu pochodzą z 1849 roku, czyli jeszcze sprzed wynalezienia samolotu. Pozostaje więc uznać, że przynajmniej część tych zjawisk, które spadają przy pogodnym niebie, to skutek niepoznanego procesu atmosferycznego.

Jesus Martinez-Frias sugeruje, że megakriometeory są wynikiem zjawiska zmian w temperaturze poszczególnych warstw atmosfery, polegającego na ocieplaniu się jednych warstw i jednoczesnym oziębianiu innych.

Megakriometeor spadł we wrześniu 2017 roku na trawnik przed domem w Szkocji. Fot. Lyndsey Helliwell.

W wyniku tego procesu chmury zawierające cząsteczki lodu mogą utrzymywać się dłużej i umożliwiać hodowlę megakriometeorów na wysokości 6-8 kilometrów. Megakriometeory spadając, dalej powiększają swoją masę, kondensując wilgoć z otaczającego powietrza.

W latach 90. odnotowano opady ponad 50 megakriometeorów. Spadają one aż po dziś dzień. W ostatnią sobotę (4.11) lodowe bryły runęły na dom w miejscowości Chino w Kalifornii. Miało to miejsce około godziny 20:30 czasu lokalnego, gdy właściciel domu przebył wraz z przyjaciółmi w garażu. Wtedy rozległ się ogłuszający huk, a żona właściciela przybiegła krzycząc, że chyba doszło do wybuchu.

W suficie nad znajdującą się na piętrze łazienką wydrążona była spora  dziura, a w wannie leżało kilka dużych brył lodu. Gdyby ktoś w tym czasie zażywał kąpieli, mógłby zginął. Policja zaczęła ustalać, co było źródłem tego zjawiska, ale do tej pory nie udało się rozwikłać zagadki. Rzecznik amerykańskiej Federalnej Administracji Lotnictwa (FAA) stwierdził, że trwa ustalanie, czy w tym czasie nad okolicą przelatywał samolot.

Takie przypadki można mnożyć. W grudniu 2012 roku 25-kilogramowa kula lodowa spadła z czystego nieba na pole uprawne w afrykańskim Maroku. Ani opady śniegu, ani też gradobicia na marokańskich pustkowiach się nie zdarzają z powodu ciepłego klimatu. Jak zjawisko opisuje miejscowy rolnik, najpierw było słychać huk przypominający przelot samolotu, a następnie coś spadło z nieba.

Kiedy rolnik wyszedł na pole, ujrzał niezwykłe znalezisko. Była to bryła lodowa, która wyżłobiła z glebie pokaźny krater. Gdy Marokańczyk spojrzał w niebo, nie było na nim ani jednej chmurki. Lodowa "śnieżynka" zaczęła się roztapiać, dlatego, aby zachować okaz chociaż w częściach, schował go do lodówki. Naukowcy przebadali fragment lodowej kuli i niczego nadzwyczajnego nie wykryli, ot zwykła zamrożona woda.

Z kolei w lipcu 2011 roku 2 metrowa lodowa bryła spadła w pobliżu Milovic w Czechach. Znaleziskiem zainteresowali się łowcy UFO, ale czy rzeczywiście ten obiekt pochodził z kosmosu? Zdjęcia i filmy przedstawiające niespotykany obiekt natychmiast obiegły wszystkie serwisy internetowe zajmujące się tematyką UFO. Jednak niebieskie zabarwienie, w tym przypadku może oznaczać źródło lotnicze.

Lodowa bryła, która spadła w lipcu 2011 roku w Milovicach w Czechach. Fot. YouTube.

I znów całkiem aktualne okazuje się cytat z z wyśmienitego dramatopisarza Williama Shakespeare'a, że "są rzeczy na niebie i na ziemi, o których się filozofom nie śniło".

Źródło: TwojaPogoda.pl

Komentarze

prognoza polsat news