FacebookTwitterYouTubeIstagramRSS

2017 rok nie będzie najcieplejszym w historii. Koniec ocieplenia klimatu?

Nie ma już najmniejszej szansy, aby 2017 rok zapisał się jako nowy najcieplejszy rok w historii pomiarów. Znajdzie się na drugim lub trzecim miejscu. Dla jednych naukowców to tylko chwilowy oddech od rekordów, a dla innych początek końca globalnego ocieplenia.

Fot. Pexels.
Fot. Pexels.

Według najnowszych danych amerykańskiego Krajowego Instytutu do spraw Oceanów i Atmosfery (NOAA) od początku roku do końca września średnia globalna temperatura powietrza była o 0,87 stopnia wyższa od normy wieloletniej i jednocześnie o 1,1 stopnia wyższa od średniej sprzed rewolucji przemysłowej.

2017 rok plasuje się tym samym na liście najcieplejszych lat na drugiej pozycji, zaraz za 2016 rokiem. Jednak do końca roku statystyka może jeszcze ulec zmianie, ponieważ po piętach bieżącemu rokowi depcze rok 2015, który może go zepchnąć za trzecią pozycję. To się ostatecznie okaże na początku przyszłego roku, gdy w międzyczasie poznamy średnie anomalie temperatury z października, listopada i grudnia.

Rekordowo ciepłego roku nie będzie, ponieważ żaden miesiąc globalnie nie zapisał się jako najcieplejszy, co najwyżej jako drugi lub trzeci najcieplejszy. Jednak 2017 rok pobił jeden rekord i to znamienny, ponieważ jest najcieplejszym rokiem w historii pomiarów, a więc na tle ostatnich 138 lat, podczas którego nie odnotowano zjawiska El Niño, które niczym wielki oceaniczny grzejnik podnosi średnią globalną temperaturę.

Anomalie temperatury globalnej w latach 1850-2017 wobec normy z lat 1980-2010. Dane: WMO.

Dla zdecydowanej większości naukowców znajdujemy się w okresie krótkotrwałego oddechu, który może się objawiać spadkiem ogólnoświatowej temperatury, tzw. przyhamowaniem globalnego ocieplenia. Nie wiadomo, jak długo on potrwa, być może kilka lat, a być może nawet kilkanaście.

Jeśli spojrzymy na wykres anomalii średniej globalnej temperatury, to biją nas po oczach Himalaje, które w ostatnich latach zgotowała nam temperatura. Ocieplało się w galopującym tempie. Spodziewane odreagowanie, będzie swoistą wodą na młyn dla tych naukowców, którzy dopatrują się już pierwszych oznak końca globalnego ocieplenia.

Ochłodzenie nie ma być krótkotrwałe, ale ma potrwać dziesiątki lat. Ma być ono związane z coraz to mniejszą aktywnością słoneczną. Wieszcze globalnego ochłodzenia są zdania, że temperatura będzie spadać systematycznie, a to oznacza, że z biegiem lat przybywać będzie bardziej surowych zim i chłodniejszych okresów letnich.

Anomalie temperatury globalnej w latach 1950-2017 wobec normy z lat 1980-2010 z oznaczonymi latami występowania zjawiska El Niño i La Niña. Dane: WMO.

Z całą pewnością następne lata przyniosą nam chłody, ponieważ pogoda w Polsce od zawsze była i zawsze będzie zmienną. Ostatnio surowe zimy mieliśmy dwa sezony z rzędu w latach 2009/10 i 2010/11. Z kolei ostatni naprawdę zimny sezon wakacyjny panował w 1998 roku. Zaległości w tej materii pogoda prędzej czy później uzupełni, co z pewnością nas nie zadowoli.

Jednak czy będzie to oznaka zbliżającego się ochłodzenia klimatu? Większość naukowców powie, że absolutnie nie, bo klimatu nie należy mylić z pogodą. Jednak nie nam to oceniać. O tym przekonamy się na własnej skórze już wkrótce i wtedy będziemy wiedzieć, kto rzeczywiście miał rację, a kto nie.

Źródło: TwojaPogoda.pl / NOAA.

prognoza polsat news