FacebookTwitterYouTubeIstagramRSS

Inwazja kleszczy w centrach miast. Jak się chronić?

Jeśli myślicie, że wystarczy nie chodzić do lasu, aby uniknąć ugryzienia przez kleszcze, to jesteście w błędzie. Te pajęczaki coraz częściej czyhają na was i waszych pupilów w trawach w miejskich parkach. Jak się przed nimi bronić i nie zachorować na boreliozę?

Jeśli ktoś liczył na to, że kleszcze nie przetrwały solidnych mrozów panujących minionej zimy, ten się przeliczył. Mimo, że przez cały styczeń i pierwszą połowę lutego panowały mrozy, chwilami siarczyste, to jednak niskim temperaturom towarzyszyła pokrywa śnieżna, która ograniczała zamarzanie gruntu i osłaniała ściółkę leśną przed wpływem mrozu. Były to idealne warunki, aby kleszcze mogły przetrwać zimę i gdy wyjątkowo wcześnie się ociepliło, zacząć nas atakować.

O tym, że ten rok może się okazać rekordowo obfitujący w te niebezpieczne pajęczaki, świadczyły niepokojące incydenty, do których dochodziło pod koniec grudnia. Do lekarzy zgłaszały się osoby, które zostały ukąszone przez kleszcze zimujące w bożonarodzeniowych choinkach. W ciepłych domach kleszcze zaczęły się budzić z letargu i szukać pożywienia. Ich liczba była nietypowo duża.

Kwiecień mimo iż był zimny, to jednak tylko przejściowo ograniczył liczbę kleszczy. W temperaturze poniżej 7 stopni zasypiały w krzewach lub ściółce, aby ponownie przebudzić się, gdy tylko się ociepli. Nadchodzi ocieplenie, a to oznacza, że kleszczy może być naprawdę dużo.

Kleszcze spędzają sen z powiek grzybiarzom, właścicielom psów i wszystkim tym, którzy chcą wypocząć odwiedzając las lub wybierając się na piknik na trawie. Przede wszystkim w następnych tygodniach i miesiącach ostrożni powinni być wszyscy ci, którzy chodzą po trawach, np. na polanach w miejskich parkach.

One są ulubionym miejscem żerowania kleszczy. Z zarośli atakują one głównie psy i koty, ale pogryzą też nas, jeśli będziemy nieostrożni np. podczas pikniku na kocu. Ugryzienie może oznaczać, choć nie zawsze, boreliozę, czyli wielonarządową chorobę zakaźną, mającą wyjątkowo różnorodne objawy, głównie neurologiczne.

Jeśli nie będziemy uważać, możemy złapać nawet kilkadziesiąt kleszczy. Rekord należy do pewnego Łodzianina, który w 2014 roku, podczas wypoczynku wśród traw, nabawił się aż 50 tych pasożytów. W szpitalu przez pół godziny wyciągały je trzy pielęgniarki. Jak się potem tłumaczył, nic nie poczuł. I nic dziwnego, ponieważ kleszcze wgryzając się w skórę produkują substancję cementopodobną, mającą właściwości znieczulające.

Kleszcze występowały w Polsce od zawsze, ale wraz z ocieplaniem się klimatu ich liczba bardzo szybko rośnie, zwłaszcza po łagodnych zimach. Wystarczy, że temperatura jest wyższa od zera, a kleszcze natychmiast zaczynają żerować. Sytuacja niepokojąco pogarsza się od około 10 lat. Jeszcze w 2004 roku zachorowań na boreliozę było 4 tysiące, a w 2015 roku już 14 tysięcy.

Największy wzrost populacji kleszczy obserwuje się w woj. pomorskim, warmińsko-mazurskim, podlaskim, lubelskim, mazowieckim i opolskim. Epicentrum strefy działalności kleszczy są Podlasie, Mazury i Warmia, a więc zielone płuca Polski, największy leśny obszar w naszym kraju. Tam też zagrożenie ugryzienia człowieka lub zwierzęcia jest największe, aż sześciokrotnie częstsze niż w innych regionach kraju.

Dlaczego warto się zaszczepić?

Mieszkańcom polecane są profilaktyczne szczepienia już od 1. roku życia. Szczepionkę podaje się w trzech dawkach. Jedną od razu, drugą po 2-3 miesiącach, a trzecią po roku. Jako że nie są one refundowane, za każdą dawkę zapłacimy 100 zł. Szczepionki nie są objęte Programem Szczepień Ochronnych, w przeciwieństwie do innych krajów, gdzie występuje równie duże zagrożenie chorobami roznoszonymi przez kleszcze.

W Skandynawii prawie wszyscy mieszkańcy są szczepieni, dzięki czemu liczba zachorowań jest niewielka. U nas szczepić powinni się zwłaszcza ci, którzy często przebywają w lasach lub wśród traw. Naukowcy wyróżniają ponad 800 gatunków kleszczy, ale w Polsce tylko od 3 do 15 procent przenosi wirusa wywołującego odkleszczowe zapalenie mózgu.


Szczepienia przeciw chorobom roznoszonym przez kleszcze. Fot. i.huffpost.com.

Od 30 do 50 procent z nas jest odpornych na ten wirus. Zakażenie przechodzi bardzo łagodnie, czasem zupełnie bez objawów, a czasem z objawami przypominającymi przeziębienie lub grypę. Każdego roku około 200 osób zapada na zapalenie mózgu, które na szczęście jest uleczalne, choć trzeba brać antybiotyki, a czasem spędzić jakiś czas w szpitalu.

Jak dochodzi do zarażenia?

Jak podaje Narodowy Instytut Zdrowia, do zakażenia dochodzi w czasie ukłucia, gdy następuje bezpośrednie wprowadzenie zarazków do krwi. Ponadto do zarażenia może dojść podczas spożywania niepasteryzowanego mleka lub jego przetworów, w którym może znajdować się wirus kleszczowego zapalenia mózgu.

Kleszcze bytują w miejscach odwiedzanych zarówno przez zwierzęta jak i człowieka. Żyją głównie na obszarach lasów liściastych i mieszanych, obszarach trawiastych, w gęstych zaroślach, paprociach, a także w parkach miejskich i na obrzeżach osiedli mieszkaniowych otoczonych terenami zielonymi.

Mitem jest to, że spadają na naszą głowę z drzew. Kleszcze żyją niemal wyłącznie w trawach, nie wyżej niż 20-30 centymetrów nad ziemią. Dlatego też jeśli przedostaną się na nasze ciało, to zaczynają swoją wędrówkę od stóp, posuwając się coraz to wyżej, szukając obszarów miękkiej skóry, aby móc wbić swój aparat gębowy.


Kleszcz na ludzkiej skórze. Fot. Twitter.

Głowa jest dla nich zbyt twarda, więc zwykle ją omijają. Lubią natomiast wszelkie zagłębienia i zgięcia, np. stawy kolanowe i łokciowe, pachy czy pachwiny i okolice uszu. Z kolei pies jest w stanie roznieść dziesiątki larw. Dlatego po spacerze warto sierść psa dokładnie przejrzeć.

Mitem jest też, że kleszcze reagują na dany kolor, ponieważ nie mają oczu. Wyposażone są natomiast w szczękoczułki, gdzie znajdują się receptory badające stężenie dwutlenku węgla i kwasu mlekowego w pocie, ruch powietrza i ciepło. Dzięki temu kleszcz wie, że blisko niego znajduje się człowiek, co pozwala mu w odpowiedniej chwili na niego przejść.

Jak należy usunąć kleszcza?

Usuwanie kleszcza za pomocą pęsety jest dość trudne i wymaga doświadczenia. Należy jak najszybciej, po zauważeniu kleszcza na powierzchni ciała, przystąpić do jego usunięcia. Delikatnie, ale zdecydowanie usunąć kleszcza chwytając go jak najbliżej ciała. Zabronione jest wykręcanie kleszcza palcami oraz za pomocą substancji natłuszczających.

Może to spowodować zatkanie tchawek (narządu wymiany gazowej) kleszcza, a następnie jego wymioty, które przyśpieszają przedostanie się bakterii i wirusów do osoby ukąszonej. Alternatywą dla pęsety są miniaturowe pompki ssące i plastikowe "kleszczołapki" dostępne w aptekach.


Specjalna kleszczołapka do nabycia w aptece. Fot. 2.bp.blogspot.com

Po usunięciu kleszcza należy dokładnie umyć ręce, zdezynfekować miejsce ukłucia wodą utlenioną lub 40-procentowym alkoholem i obserwować miejsce, a jeśli wystąpi niepokojąca zmiana, skonsultować się z lekarzem. Jeśli nie jesteśmy pewni czy będziemy umieli właściwie usunąć kleszcza, wskazane jest jak najszybsze zgłoszenie się do lekarza.

Stwierdzono, iż kleszcze są wektorami 130 odmian wirusów, 200 gatunków piroplazm, kilku gatunków filarii, grzybów, 20 gatunków riketsji, 20 gatunków krętków i innych bakterii. Stąd zjawisko istnienia wielu chorób odkleszczowych takich jak: borelioza, kleszczowe zapalenie mózgu (kzm), tularemia, ludzka anaplazomza grnulocytarna i babeszjoza (piroplazmoza).

Co to jest borelioza?

Borelioza jest chorobą wywołaną przez krętki przenoszone przez kleszcze. Choroba charakteryzuje się zajęciem skóry, stawów, układu nerwowego i serca. Krętki mnożą się w jelicie cienkim kleszcza, przenikają do krwi, a następnie do gruczołów ślinowych. Człowiek ulega zakażeniu podczas pokłucia przez kleszcza, ale także przez wtarcie znajdującego się na skórze kału kleszcza w zranione miejsce lub przez rozgniecenie kleszcza i wtarcie jego treści w zranioną skórę. Do zakażenia dochodzi w ciągu 36-48 godzin.

Obraz kliniczny boreliozy jest bardzo zróżnicowany. Jest uzależniony od okresu choroby i zajęcia poszczególnych układów. Najczęściej choroba ma przebieg fazowy, wielonarządowy, zmiany dotyczą głównie skóry, systemu nerwowego, serca, narządu wzroku, a czasem innych narządów.


Rumień w miejscu ugryzienia kleszcza. Fot. Wikipedia.

W pierwszym okresie choroby u niemal 20-30 procent zakażonych osób pojawia się rumień wędrujący, w środku którego widać przejaśnienie. Rumień ma kolor czerwony lub niebieskoczerwony, jest ocieplony ale niebolesny.

Rumień wędrujący u chorych nieleczonych może zaniknąć w ciągu 3-4 tygodni, u osób leczonych zanika w ciągu kilku dni, pozostawiając czasem przebarwienie lub odbarwienie skóry. Zmianom skórnym czasem towarzyszą objawy grypopodobne takie jak: gorączka lub stany podgorączkowe, uczucie rozbicia, zmęczenie, bóle głowy, mięśni, stawów i powiększone węzły chłonne.

W drugim stadium choroby objawy pojawiają się po kilku tygodniach, najczęściej przed upływem 3 miesięcy. Przeważnie dotyczą one skóry, ośrodkowego i obwodowego układu nerwowego oraz układu krążenia. Drugi okres choroby charakteryzuje się wystąpieniem stanów zapalnych stawów, zapaleniem mięśnia sercowego oraz wczesnej neuroboreliozy.


Kleszcz w zbliżeniu. Fot. Wikipedia.

Na skórze pojawia się wtórny mnogi rumień wędrujący, występujący niezależnie od miejsca ukłucia przez kleszcza. Obserwuje się również zmianę w postaci ziarniniaka chłonnego (chłoniak rzekomy) - jest to niebolesny, niebiesko-czerwony guzek lub blaszka, któremu towarzyszą złe samopoczucie, stany podgorączkowe, bóle kostno-stawowe, objawy neurologiczne.

Miejscem jego występowania jest płatek ucha, małżowina uszna, brodawka sutkowa, moszna. Do późnych objawów boreliozy zaliczamy: zanikowe zapalenie skóry kończyn, występujące tylko u osób dorosłych. Charakteryzuje się ono czerwonymi lub niebiesko-czerwonymi zmianami na zewnętrznych powierzchniach kończyn. Zmianom towarzyszy ciastowaty obrzęk, z postępującym zanikiem skóry, zapalenie stawów i zmiany neurologiczne utrzymujące się ponad 12 miesięcy.

Co to jest kleszczowe zapalnie mózgu?

Wirusowe kleszczowe zapalenie mózgu (KZM) jest chorobą ośrodkowego układu nerwowego przenoszoną przez kleszcze. Choroba ma przebieg dwufazowy. W pierwszej fazie objawy przypominają infekcję grypową lub grypopodobną. Występuje wówczas: temperatura do 38 stopni, złe samopoczucie z narastającym osłabieniem, bóle głowy i karku, bóle mięśni kończyn, a także bóle gałek ocznych.


Specjalna siateczka, która chroni psa przed ugryzieniem kleszcza. Fot. Twitter.

Faza ta trwa zwykle około 4-14 dni. U części chorych, kiedy wirus KZM dostanie się do mózgu następuje druga faza choroby - neurologiczna. Wówczas pojawia się: wysoka gorączka nawet do 40 stopni, silne bóle głowy, nudności, wymioty, objawy oponowe, bóle stawów i mięśni. W takim stanie osoba powinna być hospitalizowana.

W większości przypadków kleszczowe zapalenie mózgu przebiega łagodnie, jednak jest obarczone wystąpieniem powikłań. Wpływ na to ma wiek chorych oraz ciężkość przebiegu choroby. Do najczęstszych powikłań należą: niedowład, trwałe uszkodzenie słuchu i zaburzenia psychiczne.

Wcześniejsze wykrywanie boreliozy

Naukowcy Uniwersytetu Kalifornijskiego i Uniwersytetu Johna Hopkinsa w USA na łamach pisma "mBio" omówili nową procedurę, która pozwala wykryć infekcję krótko po tym, jak krętki przenoszone przez kleszcza, wnikną do organizmu, nawet wtedy, gdy dotychczasowej testy wskazują mylący wynik negatywny.

Do tej pory wykrycie infekcji było możliwe dopiero po 4-6 tygodniach od wniknięcia krętków, chyba, że pojawił się charakterystyczny rumień, który mógł przyspieszyć wykrycie choroby, ale występował jedynie od 20-30 procent faktycznie zarażonych. Jak naukowcy odkryli nową metodę?


Porównanie kolejnych faz rozwojowych kleszcza. Fot. Twitter.

Otóż zaobserwowali uaktywnianie się zestawu genów w komórkach krwi w momencie zakażenia. Badaniu poddano 30 pacjentów i w ciągu roku udało się całkowicie przywrócić do zdrowia połowę z nich. U drugiej połowy odróżnienie aktywowanych genów od tych uśpionych było niemożliwe.

Naukowcy będą nadal badać to zjawisko, by odpowiedzieć na pytanie, dlaczego tak się dzieje. Nie mniej jednak nowa metoda może zdecydowanie zwiększyć liczbę wyleczonych z boreliozy.

To jednak nie jedyne odkrycie naukowców, bowiem na podstawie obserwacji przyrodniczych, udało się wyodrębnić powiązania między ilością żołędzi w lesie, a liczbą pacjentów, którzy zapadli na boreliozę. Dokonali tego młodzi naukowcy. Michał Bogdziewicz i Jakub Szymkowiak z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu.


Prognoza ilości kleszczy na podstawie żołędzi? Fot. read.html5.qq.com

Co ma piernik do wiatraka? Otóż im większy jest jesienią opad żołędzi, tym więcej myszy, które się nimi żywią. A im więcej jest myszy, które są nosicielkami krętka boreliozy, tym częściej przekazują go kleszczom, a te wgryzając się w ludzką skórę, zarażają spacerujących i zbierających grzyby.

Jak twierdzą polscy badacze, w roku następnym po wysypie żołędzi, liczba myszy potrafi zwiększyć się nawet ponad 10-krotnie. Wystarczy więc śledzić dane o opadzie żołędzi w danym roku, aby trafnie prognozować intensywność zachorowań na boreliozę i zawczasu ostrzegać społeczeństwo.

Źródło:

prognoza polsat news