FacebookTwitterYouTubeIstagramRSS

Powódź

Z roku na rok na świecie ma miejsce coraz więcej powodzi. Najwięcej ich występuje w Ameryce Środkowej i Południowej oraz na południu i wschodzie Azji.

Z roku na rok na świecie ma miejsce coraz więcej powodzi. Najwięcej ich występuje w Ameryce Środkowej i Południowej oraz na południu i wschodzie Azji. Coraz częściej zdarza się, że ulewne deszcze powodujące powodzie występują także podczas pory suchej. Powodzią określa się wezbranie wód rzecznych lub morskich, które zalewają przylegle obszary lądowe. Przyczyną katastrofalnych powodzi są najczęściej skrajne warunki pogodowe. Powódź może być wynikiem nadzwyczaj obfitych opadów deszczu (nazywana jest wtedy opadową) lub gwałtownego topnienia śniegów wskutek nagłego wzrostu temperatury (powódź roztopowa). W Polsce są to najczęstsze przyczyny wylewania rzek. Powodzie opadowe obejmują zazwyczaj niewielkie obszary i występują przeważnie w połowie maja, choć zdarzają się kataklizmy w innych porach roku (na przykład w środku lata 1997 roku zalane zostały ogromne tereny Polski południowo-zachodniej). Powodzie roztopowe występują najczęściej na wiosnę. Obejmują obszary nizinne i mają na ogół łagodny przebieg, ponieważ śnieg topnieje w górach na różnych wysokościach w różnym czasie i nie powoduje jednoczesnego gwałtownego przyrostu poziomu wody.

Przyczyną wystąpienia wód z koryta rzeki bywają również spiętrzenia kry lodowej (mówi się wówczas o powodzi zimowej), a na obszarach górskich osuwiska, gdy miliony ton skał, ziemi i błota tworzą na rzece tamę. W krajach leżących nad morzami dochodzi czasami do powodzi sztormowych, wywołanych silnymi wiatrami wiejącymi na wybrzeżu.

W krajach położonych między zwrotnikami przyczyną ogromnych powodzi bywają cyklony tropikalne. Powodują one tworzenie się na otwartym morzu wysokich fal, które spiętrzają się na przybrzeżnych płyciznach, zalewając nisko położone tereny nadbrzeżne. Siła niszcząca wezbrań sztormowych jest ogromna. Tego typu powodzie nawiedzają regularnie Zatokę Bengalską. Większość ludności Bangladeszu żyje na leżących nad tą zatoką nizinnych terenach delty Gangesu i Brahmaputry, ponieważ - mimo dużego zagrożenia tych regionów przez powodzie - żyzne gleby dają biednym mieszkańcom tego kraju szansę na znalezienie miejsca pod uprawę ziemi. W 1970 roku największe ze znanych w dziejach świata wezbrań sztormowych wywołane przez cyklon spowodowało w Bangladeszu śmierć pół miliona ludzi, a w roku 1991 ponad 250 tysięcy. Rozległe zniszczenia dokonane podczas drugiego kataklizmu pozbawiły dachu nad głową co najmniej 10 milionów osób. Innego rodzaju gigantyczne fale powodujące powodzie to tsunami, powstające podczas podmorskich trzęsień ziemi lub wybuchu wulkanów na dnie oceanu. Mogą one osiągnąć prędkość nawet do 800 kilometrów na godzinę. Zbliżając się do płytkich wód nadbrzeżnych, spiętrzają się do wysokości 30 metrów lub więcej, a następnie zatapiają wybrzeża - powodują w ten sposób katastrofalne zniszczenia.

Lokalne potopy

Powodzie znane są ludzkości od tysięcy lat. Według biblijnego przekazu największym kataklizmem, jaki nawiedził świat, był potop zesłany na grzesznych ludzi jako kara boska. "W roku sześćsetnym życia Noego, w miesiącu drugim siedemnastego dnia tego miesiąca, w tym właśnie dniu wytrysnęły źródła wielkiej otchłani i otworzyły się upusty nieba. l padał deszcz na ziemię przez czterdzieści dni i czterdzieści nocy" - zapisano w Starym Testamencie. Zdaniem naukowców, pojawienie się takiej totalnej powodzi można by wytłumaczyć rzeczywiście tylko interwencją niebios, ponieważ w atmosferze nie istnieje wystarczająca ilość wody, aby zatopić najwyższe szczyty górskie. Atmosfera ziemska zawiera około 12,9 tysiąca kilometrów sześciennych wody w postaci pary wodnej. Gdyby nawet cała zawarta w atmosferze para skropliła się i spadła na ziemię w postaci deszczu, woda pokryłaby glob warstwą grubości 24 milimetrów. Niewątpliwie od najdawniejszych czasów ludzkość nękały wielkie, ale lokalne powodzie, m.in. w starożytnej Asyrii 5600 lat temu doszło do zalania terenów położonych między Tygrysem i Eufratem. Wieści o ogromnych, miejscowych powodziach powtarzają się w różnych źródłach w wielu kulturach i religiach świata (m.in. w Koranie, w skandynawskim zbiorze podań "Edda", w indyjskich hymnach "Szatopatha brahmana").

Lista powodzi, o których zachowały się przekazy ustne lub wzmianki w starych kronikach, jest bardzo długa. 3700 lat temu zanotowano w Grecji wylew wód morskich spowodowany olbrzymią burzą morską. Kroniki starożytnego Rzymu mówią o wielkich powodziach na Tybrze, Padzie i innych rzekach. W kronikach chińskich można znaleźć opis olbrzymiej powodzi sprzed około 4250 lat, gdy rzeki Huang-ho i Jangcy zlały się w olbrzymią huczącą kipiel. Ogromny obszar Chin od tysięcy lat jest szczególnie często nawiedzany przez kataklizmy wodne. Dotyczy to głównie dorzecza i koryta rzeki Huang-ho (wspomnianej w zapiskach już w IV wieku p.n.e.), którą Chińczycy nazywają "Smutkiem Chin"; wylewała ona ponad 1500 razy w ciągu ostatnich 3500 lat i pochłonęła więcej ofiar niż jakiekolwiek inne zjawisko przyrodnicze na kuli ziemskiej. W roku 1887 stała się przyczyną jednej z największych klęsk żywiołowych na świecie. Zginęło wtedy około 900 tysięcy osób, a oprócz tego co najmniej milion straciło życie na skutek głodu i chorób. Zalanych zostało wówczas ponad 130 tysięcy kilometrów kwadratowych terenu, a nie mniej niż 2 miliony osób straciło dach nad głową. Powódź utworzyła w prowincji Henan olbrzymie jezioro o wielkości równej powierzchni Holandii. Huang-ho nie jest, niestety, zamknięta w dolinie, która stanowiłaby naturalne zabezpieczenie przed wielkimi powodziami, toteż kiedy przerywa wały usypane wzdłuż jej brzegów, zalewa ogromne obszary. Dążąc do jej ujarzmienia, Chińczycy zbudowali system wałów ochronnych, mających do 30 metrów grubości u podstawy. Obsadzające sorgiem japońskim - podobną do pszenicy rośliną, której gęste wiązkowe korzenie łączą się ze sobą, tworząc mocną zbitą darń. Korzenie zatrzymują większość niesionego przez rzekę mułu, zapobiegając podmywaniu brzegów przez wodę.

W Stanach Zjednoczonych podobne szkody wyrządza olbrzymi system rzeczny Missisipi, która zbiera wodę z rzek 31 stanów USA i 2 prowincji kanadyjskich. Powódź w 1927 roku, która omal nie zniszczyła Nowego Orleanu, spowodowała śmierć 246 osób i zmusiła 650 tysięcy ludzi do opuszczenia domów (zalała około 7 milionów hektarów powierzchni).

W Europie powodzie są zwykle mniejsze, ale równie tragiczne. Ich lista układa się w długą historię zmagań ludzkości z żywiołem wody. Wielkie wylewy Sekwany w Paryżu miały miejsce w latach 1658, 1910 i 1924; Wisły w Warszawie w latach 1861 i 1934; Tybru w Rzymie - 1530 i 1557; Arno we Florencji 1333, 1557, 1884, 1966; Dunaju - 1342, 1402, 1501, 1830 i 1970. Wielka powódź dotknęła w styczniu 1953 roku nadbrzeżne tereny Holandii i Belgii. Wiatr wiejący z szybkością ponad 200 kilometrów na godzinę w połączeniu z wysokim przypływem spowodował silne spiętrzenie wód morskich. Poziom morza podniósł się o ponad 5 metrów powyżej przeciętnego, zalewając 133 tysiące hektarów pól uprawnych, pastwisk i łąk i niszcząc około 400 kilometrów nadmorskich wałów. Zginęło co najmniej 1800 osób.

W Polsce największa odnotowana powódź zdarzyła się w 1813 roku. Wylały wtedy głównie Wisła i Odra, ale też wiele rzek w Niemczech, Czechach i na Węgrzech. Jedną z najcięższych powodzi wiosennych odnotowano w Polsce w roku 1924, po nadejściu - po długiej i ostrej zimie gwałtownego ocieplenia. Rozlała się wówczas nie tylko Wisła i jej podkarpackie dopływy, ale też Bug i Narew, wywołując ogromne zniszczenia.

Wystąpiła z brzegów także Warta, zalewając okoliczne tereny i powodując duże szkody. Kolejne wielkie powodzie miały miejsce w 1934 roku (połowa lipca), gdzie w ciągu kilku dni na Podhalu w dorzeczu górnej Wisły spadły 4 kilometry sześcienne wody. Połączone wody Wisły, Dunajca i Raby utworzyły olbrzymie jezioro o powierzchni 1000 kilometrów kwadratowych. Na przełomie roku 1981 i 1982 stukilometrowej długości zator lodowy w rejonie Płocka spowodował spiętrzenie wód do 948 centymetrów. Poziom wód przekroczył wtedy o 126 centymetrów najwyższy stan alarmowy. W ciągu dwóch dni zalanych zostało 10 tysięcy hektarów. Ewakuowano 15 tysięcy ludzi i 14 tysięcy zwierząt. Ogromne zniszczenia spowodowała także powódź z 1997 roku.

Jak pokonać kataklizm?

Człowiek zaczął bronić się przed powodziami już w czasach starożytnych. Egipcjanie poznali mechanizm sezonowych wylewów Nilu w V lub IV tysiącleciu p.n.e. Stukilometrowy pas wałów chroniących lewy brzeg Nilu od Asuanu nad Morzem Czerwonym aż do Morza Śródziemnego w większości został zbudowany w czasach faraonów. We Francji podobne prace przeprowadzano wzdłuż biegu Loary też w dość odległych czasach. Wał wysokości 3-4 metrów, biegnący od Orleanu do Angers po obydwu stronach rzeki, usypano jeszcze w średniowieczu.

Obecnie ludzie stosują różne sposoby walki z żywiołem. Wały przeciwpowodziowe usypywane z ziemi ograniczają wylewanie się wody poza koryto. Do największych zaliczyć można wały nad Huang-ho, chroniące obszar ponad 10 milionów hektarów, oraz wzdłuż rzeki Missisipi o długości 4500 kilometrów (chroniące ponad 5 milionów hektarów terenu). W Polsce ochrona przeciwpowodziowa ma stare tradycje, gdyż wały rozpoczęto wznosić już w XIII wieku. Zaletą takiego rozwiązania jest prostota wykonania, niezbyt wysokie koszty oraz sprawdzona skuteczność. Wśród wad można wymienić zwężenie rzeki, co powoduje wzrost jej prędkości i wzmaga procesy erozyjne w korycie, odcięcie rozległych naturalnych terenów zalewowych, osadzanie się w korycie materiału transportowanego przez wodę. To wszystko prowadzi do podnoszenia się wody rzek i zmusza do ciągłego podwyższania wałów.

Inny sposób radzenia sobie z falą powodziową to wykorzystanie naturalnych lub sztucznych zbiorników wodnych. Fala przechodząc przez nie ulega spłaszczeniu, dzięki czemu opóźnia się moment przejścia głównej masy wody. Wpływ zbiornika na zmniejszenie zagrożenia powodziowego jest tym większy, im większa jego pojemność (w której magazynować można wodę). Do tego samego celu mogą służyć naturalne zbiorniki wodne, na przykład jeziora.

Zdaniem ekspertów, najważniejszym sposobem przeciwdziałania powodziom jest ograniczenie nasilonej w ostatnich latach rabunkowej, godzącej w naturę działalności człowieka. Rzeczywiście problem wielkich powodzi najostrzej występuje na terenach, na których wycięto zbyt wiele drzew. Pozbawione okrywy roślinnej stoki górskie nie są już w stanie zatrzymać nadmiaru wody, która szybko spływa w dół i powoduje powodzie na nizinach. Również sztuczne regulowanie biegu rzek poprzez betonowanie ich koryt (stosowane m.in. w Niemczech na Renie) doprowadziło - wbrew intencjom pomysłodawców - do przyspieszenia biegu wody oraz uniemożliwienia procesu naturalnego wsiąkania jej nadmiaru w ziemię. Wydaje się więc, że przywrócenie naturze przynajmniej części dawnych terenów zalewowych lub planowe rozlewanie nadmiaru wody na obszary nadrzeczne najskuteczniej uchroni ludzi od powodziowych kataklizmów.

Co odpowiada za występowanie powodzi w Polsce?

Do powodzi w Polsce dochodzi głównie przez obfite opady jakie niosą ze sobą niże pochodzące z południa Europy. Niż Genueński, bo o nim mowa, to jeden z najbardziej niebezpiecznych zjawisk atmosferycznych w Polsce. Niż ten zwykle rozpoczyna swoją wędrówkę nad okolicami miasta Genua we Włoszech, i stąd jego nazwa. Front niżu niesie ze sobą potężne ilości wody, a więc i ulewne deszcze. Przemieszcza się on nieco dziwnie, bo na północ, w porównaniu z innymi frontami niżów np. atlantyckich. Niże genueńskie są niebezpieczne także dlatego, że zwykle są blokowane przez wyże znad wschodniej Europy i są zmuszane do zatrzymania się nad danym obszarem nawet na kilka dni. To właśnie monotonność ulewnych opadów nad jednym obszarem doprowadza do powodzi. Identyczny rodzaj niżu genueńskiego doprowadził do katastrofalnej powodzi w Polsce w lipcu 1997 roku i sierpniu 2004 roku na południu kraju.

Jak doszło do powodzi stulecia w 1997 roku w Polsce?

Największa od stuleci powódź jaka nawiedziła Polskę w lipcu 1997 roku została spowodowana głównie przez Czechów, gdzie spadło kilkukrotnie więcej deszczu niż w Polsce. Wszystko zaczęło się 5 lipca gdy znad Włoch nad Czechy napłynął układ niżowy. Niże które docierają do nas z południa Europy a nie jak to zwykle bywa z zachodu są wyjątkowo obfite w wodę. Niże takie noszą nazwę genueńskich (od włoskiego miasta Genua skąd nadchodzą) i zazwyczaj właśnie nad środkowymi regionami Europy są blokowane przez wyże stacjonujące w tym czasie na wschodnią Europą. Niosące ulewy fronty atmosferyczne wirują wokół niżu i blokowane nad danym obszarem przez kilka dni powodują gwałtowny wzrost poziomu wód w rzekach. Na nieszczęście w lipcu 1997 roku najintensywniejsze deszcze padały właśnie na czeskie Morawy a więc źródło rzeki Odry. W nocy z 5 na 6 lipca w ciągu każdych 6 godzin na metr kwadratowy spadało do 60 litrów wody. Następnie w ciągu dnia 6 lipca aż do poranka 7 lipca strefa ulew przesunęła się jeszcze bardziej na wschód Czech. Łącznie na południe Polski, w tym źródła i dorzecza Odry spadło już 200 litrów deszczu. Wystarczyły tylko opady z 5 i 6 lipca aby doprowadzić do największej powodzi we współczesnej historii Polski. Na wielu wodowskazach notowano stany wody jakich nie widziano nigdy w całej historii pomiarów. 8 lipca kiedy wielka woda zatapiała niemal wszystkie miasta nad brzegami Odry strefa opadów zanikła i przesunęła się na wschodnie regiony Polski, gdzie dała już tylko mżawkę. Każdy niż genueński w porze letniej jest potencjalnym zagrożeniem. Obecnie dzięki nowoczesnym systemom prognozowania można już z kilkudziesięciogodzinnym wyprzedzeniem przewidzieć które obszary znajdą się w niebezpieczeństwie i w jakim stopniu. Niestety prognozy na niewiele się zdadzą gdy dojdzie do drugiego typu powodzi a więc powodzi roztopowej, która pojawia się w Polsce wiosną i związana jest z gwałtownym topnieniem pokrywy śnieżnej. Tego typu powodzie z reguły są zdecydowanie potężniejsze od powodzi opadowych.

Tama na rzece Jangcy uchroni przez powodzią

Chiny budują wartą 21 miliardów dolarów największą na świecie tamę Trzech Przełomów na rzece Jangcy. Tama Trzech Przełomów budowana od 1993 roku wzbudza wiele kontrowersji. Środowiska naukowe ostrzegają, że projekt skończy się wielką katastrofą ekologiczną gdyż w regionu tamy już ewakuowano setki tysięcy ludzi pozostawiając całkowicie ogołocone straszące ruiną miasta. Zalanie tych osad może spowodować dostanie się do rzeki Jangcy niebezpiecznych substancji chemicznych. Chiny obiecują, że poradzą sobie z tym problemem jednak nie będą w stanie zapewnić zwierzętom i roślinności odpowiednich warunków do życia. Zniszczenie naturalnych siedlisk życia dzikiej zwierzyny oraz trwała przemiana dziewiczych krajobrazów spędza sen z powiek tak samo przyrodnikom jak i geologom. Jeszcze nigdy w historii człowiek na taką skalę nie ingerował w środowisko naturalne przeobrażając świat fauny i flory. Tama która ostatecznie zostanie oddana do użytku w 2009 roku ma za główne zadanie ochronę środkowo-wschodnich regionów Chin przed masowymi powodziami jakie niemal co roku nękają te tereny. To właśnie powodzie na rzece Jangcy pochłaniają dziesiątki a niekiedy nawet setki tysięcy ludzkich istnień. Jednak nawet w samych Chinach pojawiają się głosy, że tama niczego nie zmieni a powodzie jak były tak będą. Natomiast gwałtowne trzęsienie ziemi jakie mogłoby nawiedzić region tamy może doprowadzić do kataklizmu na niewyobrażalną skalę, gdy tama pęknie zalaniu ulegnie znaczna część wschodnich Chin zabijając już nie tysiące a miliony ludzi.

Komentarze

prognoza polsat news